wtorek, 26 lipca 2011

Oszczędzamy dalej bez podatku Belki

Oszczędzający swoje pieniądze na lokatach bankowych, będą mogli nadal unikać płacenia podatku od zysków kapitałowych. Jak wiadomo było od jakiegoś czasu, rząd miał wprowadzić zmiany w przepisach,  które uniemożliwiłyby zakładanie lokat z dzienną kapitalizacją odsetek. A właśnie takie lokaty umożliwiały do tej pory unikanie znienawidzonej przez wielu daniny. Zmiany miały wejść w życie 1 stycznia 2012 r. A teraz zła wiadomość. Ministerstwo finansów jedynie odkłada pracę nad wprowadzeniem nowelizacji i niewykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne jest to, że po wyborach powróci do tej koncepcji. Obecne zaniechanie zmian wygląda mi na tani chwyt wyborczy. Zatem co się odwlecze to nie uciecze. Nie mam odłożonych żadnych środków "na procent", zatem całe zamieszanie mnie bezpośrednio nie dotyczy, jednak w przyszłości, gdy będę posiadał nadprogramowe zaskórniaki, być może chciałbym umieścić je na koncie z niewielkim procentem. Osobiście postrzegam podatek Belki za twór, który skutecznie zniechęca do odkładania pieniędzy i liczę na to, że kiedyś zostanie zupełnie zniesiony, przynajmniej w kwestii lokat bankowych i kont oszczędnościowych.
Pomarzyć zawsze można.

Zainteresowanych jak wygląda szczegółowo system pozwalający ominąć podatek Belki odsyłam tutaj.

3 komentarze:

  1. Czesc. Wpadłem tu przypadkiem. Ale jak juz jestem napiszę słów kilka. Na giełdzie od 7 lat, od dwóch zarabiam. Ująłeś mnie swoimi wpisami, bo to jakby powrót do mojego dzieciństwa, gdzie błąkałem się po różnych forach, różnych serwisach, wsłuchując się w głos różnych guru, mędrców, nierozumiejąc dlaczego kupiłem na górce, a sprzedałem w dołku (korekcie), przeciez wystarczyło zrobic odwrotnie. Przecież czasem wystarczyło nic nie robic i wyszłoby się na tym o wiele lepiej. Czytanie mnóstwa książek i o analizie technicznej, i fundamentalnej, psychologii nie pomogło. Nie mogłem uwierzyć, że to co podają statystyki, że 80% inwestorów na giełdzie traci, a uwzględniając prowizję (na którą na początku w ogóle przeciez nie zwraca się uwagi J), to jest to wg statystyk 95%, nie wierzyłem, że życie przeciętnego inwestora to raptem rok, dwa, a na kontraktach 6 mcy. Byłem tak pewny, że jestem inny, że mi się uda zmienić statystykę. Pewność była ogromna, kompetencji zero. Traciłem. Co więcej nawet nie prowadziłem dokładnych statystyk, aby oszukiwać samego siebie. Nie opisywałem transakcji, czym się kierowałem, jakie były moje emocje. Po klikuset transakcjach nie miało się nawet świadomości, że powiela się te same wzorce emocjonalne zapominając całkowicie, że psychika ludzka jest niezmienna od setek lat. Byłem jak szara masa. Jaką radośc miałem jak udawało mi się ustrzelić i 100% na spółce w miesiąc, nawet był to kiedyś Optimus. Niestety wówczas nie docierało do mnie, że umysł pamiętał tylko to dobre, więc nawet jak traciłem poprzednie zyski dokładając wciąż i wciąż, miałem nadzieję (w końcu każdy katolik ma nadzieję) że następnym razem mi się uda. Tak zaślepiony inwestowałem, grałem 5 lat. Wmawiałem sobie różne maksymy, grałem wg nich, które jednak później nie różniły się skutecznością od rzutu monetą bez zarządzania kapitałem. Nie miałem pojęcia co to zarządzanie kapitałem i że czasem pewną strategią tylko w oparciu o nie można zarabiać. Nie miałem pojęcia, że metoda ma małe znaczenie dla sukcesu, a zrozumienie samego siebie ogromne. Tak jak syn marnotrawny, który chodził, szukał i szukał by w końcu wrócić do punktu wyjścia i odnaleźć prawdę w sobie. Nie wiedziałem, że przewidywanie przyszłości nie ma sensu, bo nikt nie wie co będzie, a jak ktoś mówi, że wie, to kłamie, no chyba, że ma zajebistą pelerynkę i kapelusz w gwiazdki J. Dostajesz ode mnie prezent na urodziny, bo dla mnie urodziny masz dziś, możesz narodzić się na nowo, oto on: znajdz swój własny układ, startup, coś co jak pokaże rynek, narysuje się (metoda), ty wchodzisz konsekwentnie za każdym razem, rozumiejąc co się dzieje w Twojej głowie, gdy to się dzieje (psychika), mając opracowane, przepracowane, przetestowane zarządzanie kapitałem. Odpuść sobie granie dopóki nie rozwiniesz powyższego w pełni i do końca rozumiejąc czym jest układ, czym jest zarządzanie kapitałem, rola psychiki i wzajemne powiazanie tych elementów. Można do tego dojśc tylko testując i testując i analizując. Opracuj teraz dla siebie takie zarządzanie kapitałem, które pokaże Ci że na zwykłym rzucie monetą można zarobić. Rzucaj monetą do momentu opracowania takiego zarządzania pieniędzmi, że zarobisz. Zrozumiesz wtedy coś niebywałego - sorry ale na to nie ma słów, to trzeba przeżyć, tracąc setki tysięcy zł tak jak ja na początku, lub robiąc coś inaczej już dziś. Oczywiście możesz mieć zdanie jak większość ludzi, na temat rzeczy których nie przeżyli i myślą, że mają rację lub po prostu zrobic coś innego niż inni. Gdy zrozumiesz jakim jeszcze niedawno byłeś niemowlakiem i jak oczywiste popełniałeś błędy, gdy już zrozumiesz, dlaczego nie powinienieś mieć optimusa już od 8 zł i żadnych akcji od czerwca i że pozycja poza rynkiem to tez pozycja, wówczas graj i zarabiaj. Wskazuję Ci tylko drzwi, sam musisz przez nie przejść. Swoje nowe życie na giełdzie zrozumiałem dzięki szkoleniom u Jacka Borawskiego i Pawła Szczepanika, pomijam pozostałych, przez których traciłem. Pozdrawiam i baw się dobrze, zmieniaj świat - swój świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,

    jeszcze kilka miesięcy temu, gdy dzień po dniu obserwowałem systematycznie powiększający się wirtualny zysk na swoim rachunku maklerskim uważałem, że inwestowanie na giełdzie to bułka z masłem. Nic prostszego, wybrać akcje, kupić i czekać. Im dłużej poczekam tym więcej zarobię - myślałem. Również niewiarygodne wydawały mi się statystyki mówiące o tym, że zdecydowana większość inwestorów giełdowych ponosi straty, a wielu traci wszystko. Teraz wiem, że rzeczywistość nie jest taka kolorowa. Nic tak nie uczy jak praktyka i ponoszone porażki, dlatego żałuję, że swoich pierwszych akcji nie zakupiłem kilka lat wcześniej. A tak, wiele jeszcze przede mną. Piszesz, że bardziej liczy się zrozumienie samego siebie, a nie metoda i że przyszłości nie da się przewidzieć. Nie wypada mi się z Tobą nie zgodzić. Twierdzisz, że nie pomogło Ci czytanie mnóstwa książek. Mam wrażenie, że mi jednak pomaga. Może nie widać tego po stanie mojego rachunku, ale ja wiem, że dzięki temu potrafię dostrzec więcej błędów, które popełniam. Mogę uczyć się też na błędach innych. Wiele kwestii, o których wspominasz napotkałem właśnie w książkach.

    Dziennik, który tworzę ma być miejscem, gdzie opisuje swoje transakcje, czym się przy nich kieruję oraz sygnalizuję swoje błędy. Na czerwono wyróżniam wartość portfela, gdy ponoszę straty, aby się nie oszukiwać. Stale patrzę na kwoty, które zjada mi prowizja. Nie zamierzam też rekompensować strat na rachunku nowymi wpłatami. Nie ukrywam, że jak dotąd podejmowałem błędne decyzje głównie pod wpływem emocji i dlatego staram się z tymi emocjami walczyć. Tak samo jak staram się poznać siebie.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak przeżyć swój etap "dzieciństwa" na giełdzie. Mam jedynie nadzieję, że nie będzie on trwał zbyt długo. Czas pokaże czy w przyszłości znajdę się za burtą inwestowania czy jednak uda mi się „zmienić swój świat”.

    Mógłbyś jakoś uzasadnić, dlaczego nie powinienem mieć żadnych akcji od czerwca? Zaczęła się już bessa Twoim zdaniem?

    Dzięki za interesujący komentarz.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba cieszyć się z tego co jest. Dobrze że nie wprowadzą go od stycznia, dla mnie dobra wiadomość.

    OdpowiedzUsuń