niedziela, 27 listopada 2011

Inwestor Jednosesyjny

Na temat inwestowania jedosesyjnego, czyli daytradingu wiedziałem do tej pory tylko tyle, że coś takiego istnieje.  Jeśli się nie mylę, to próbę handlu w obrębie jednej sesji podejmowałem dotychczas dwukrotnie. I dwukrotnie zostawałem z zakupionymi akcjami na dłużej. Łamałem w ten sposób podstawową zasadę dotyczącą inwestowania jedosesyjnego. Zasada ta mówi, że daytrader bez względu na to, czy ma ponieść stratę, czy osiągnąć zysk, zamyka wszystkie otwarte pozycje do końca dnia. Dlaczego ta zasada jest tak ważna, a także jakie są inne zasady dotyczące inwestowania jedosesyjnego dowiedzieć się można z książki Jake'a Bernsteina pt. "Inwestor Jedosesyjny". Bernstein koncentruje się co prawda na kontraktach terminowych, ale metody przez niego proponowane są uniwersalne i można spokojnie korzystać z nich na rynku akcji, walut, czy surowców.

Nie będę owijał w bawełnę i od razu się  przyznam , że nie była to dla mnie jakaś nadzwyczaj przyjemna lektura. Przebrnięcie przez niektóre rozdziały wymagało ode mnie sporego samozaparcia. Autor najwięcej miejsca poświęca metodom inwestycyjnym z wykorzystaniem analizy technicznej w tym m.in. luk otwarcia, średnich kroczących, wsparć, oporów, wskaźników i oscylatorów. Najbardziej umęczyły mnie metody z wykorzystaniem oscylatorów i ich pochodnych. To co zapadło mi w pamięć na ich temat, to że jest ich wiele, dają dużo fałszywych sygnałów, są  w wielu przypadkach niedopracowane i wymagają dalszych badań. Czyli jednym słowem są wymyślane chyba tylko po to, żeby inwestowanie na giełdzie wydawało się jak najbardziej skomplikowane, co sprzyja wszelkiego rodzaju doradcom inwestycyjnym czy maklerom.

Pomimo wielu nużących fragmentów są też rozdziały, które mnie zainteresowały, a mówiące m.in. o wpływie nastrojów panujących na rynku na inwestowanie, najważniejszym czasie dnia, czy o kwestiach psychologicznych związanych z inwestowaniem jednosesyjnym. Spodobał mi się też rozdział, w którym autor omawia typy zleceń. Bernstein uważa na przykład, że zlecenie PKC (po każdej cenie) jest przyzwoleniem zlecającego na kradzież jego pieniędzy ;-)
 
"Inwestor jednosesyjny" obfituje w wykresy. Niektóre były dla mnie mało czytelne i nie do końca zrozumiałe. Patrząc na ilość zaznaczonych na nich sygnałów kupna i sprzedaży, można dojść do wniosku, że inwestowanie jednosesyjne to zajęcie dla ludzi z ADHD. Swoją drogą na wykresach ewidentnie widać, jak wiele złych sygnałów dają poszczególne wskaźniki i oscylatory.

Niewątpliwym atutem tej ksiązki jest fakt, że pozwala ona poznać sposób myślenia i działania daytradera. Jak się okazuje, wiele zdarzeń jakie zachodzą na parkiecie w ciągu sesji, może mieć swoje racjonalne uzasadnienie w działaniach daytraderów. Wiedza ta może przydać się również inwestorom krótko i średnio terminowym, którzy będą potrafili dzięki niej wybrać lepszy moment na sprzedaż, czy kupno akcji danego dnia.

Jeżeli pracujesz na etacie, to większości technik przedstawionych w tej książce nie będziesz w stanie zastosować. Niestety, ale bycie daytraderem wiąże się ze stałym śledzeniem rynku. Jeśli zatem masz dużo wolnego czasu, jesteś zdyscyplinowany i lubisz gapić się godzinami na wykresy, to być może powinieneś zostać inwestorem jednosesyjnym. Z pewnością pomoże Ci w tym ta książka. Szerokim łukiem mogą ją omijać radykalni "fundamentaliści", mający alergię na analizę techniczną.


moja rekomendacja: można przeczytać
dla: techników i graczy krótkoterminowych
moje ocena: 3/5 (technicy mogą sobie podnieść ocenę o 1 pkt)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz