tag:blogger.com,1999:blog-84048107441919913852024-03-14T05:26:28.416+01:00Dziennik Inwestora - moja droga przez giełdęZapiski inwestora indywidualnego, inwestowanie na giełdzie, biblioteka inwestora, analizy, porady dla początkujących inwestorów.Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.comBlogger39125tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-89438422341518811282017-01-15T22:37:00.003+01:002017-01-16T21:28:38.000+01:00Sfinks - retrospekcja.<div style="text-align: justify;">
Po raz kolejny przychodzi mi zamieszczać wpis po długotrwałym milczeniu. Tym razem przerwa w pisaniu okazała się jeszcze dłuższa niż poprzednio i trwała blisko 2 lata. Przez ten okres dużo się u mnie zmieniło. Przede wszystkim sytuacja życiowa wymusiła na mnie sprzedaż wszystkich akcji. Obecnie giełdę obserwuję zza bocznej linii, aczkolwiek mam nadzieję, że pustostan na moim koncie maklerskim nie potrwa już długo i w najbliższym czasie będę mógł powrócić na inwestycyjną ścieżkę. Jest to pierwszy taki przypadek, gdy pozostaję poza rynkiem dłużej niż kilka miesięcy.<br />
<br />
Biorąc pod uwagę fakt, że ostatni mój tekst na tym blogu dotyczył inwestycji w spółkę Sfinks, postaram się popatrzeć na tę inwestycję ponownie, z obecnej perspektywy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcji Sfinksa pozbyłem się - nie będę tego ukrywał - trochę pod wpływem emocji (po szczegóły odsyłam do poprzedniego wpisu). Co prawda sprzedaży dokonałem z zyskiem (zakup po cenie<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"> 1,35 zł, realizacja zysku na poziomie około 2 zł), jednak jak się później okazało nastąpiło to w przeddzień bardzo znaczącego wzrostu wyceny tej spółki na giełdzie. Po kilku tygodniach od mojej sprzedaży akcje Sfinksa wyceniane były już powyżej 3 złotych. Z rąk wymknęła mi się wówczas szansa osiągnięcia jeszcze większego i ponadprzeciętnego zysku, w dodatku w dość krótkim czasie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">W momencie, gdy piszę te słowa akcje spółki Sfinks sprzedawane są po 2,85 zł. Maksimum jakie osiągnęły w ostatnich dwóch latach to 4,86 zł w marcu 2016r. Przy czym poziom 4 zł przekraczały w latach 2015-2016r. niejednokrotnie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">Posiadając obecną wiedzę o tym, jak zachowywał się Sfinks w ostatnim czasie mogę stwierdzić, że najkorzystniejszym zachowaniem z mojej strony byłoby przetrzymanie akcji jeszcze przez kilka miesięcy i sprzedaż powyżej 4 zł. Nie mówiąc o tym, że losem wygranym na loterii byłoby wstrzelenie się z transakcją sprzedaży w marcu 2016r. Nie oszukujmy się jednak, że nieczęsto udaje się trafić z zakupem akcji w momencie gdy ich cena szoruje po dnie, aby następnie sprzedać je w momencie, gdy osiągają szczyt. Prędzej można doświadczyć sytuacji odwrotnej. <b>Łapanie dołków i górek zazwyczaj wychodzi, ale w konfiguracji niekorzystnej dla inwestora.</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">Niewątpliwie dobrym posunięciem z mojej strony okazałaby się też bezczynność utrzymująca się po dziś dzień. Na koncie posiadałbym aktualnie akcje, których wartość byłaby mniej więcej dwukrotnie wyższa niż w pierwszym kwartale 2015r. Mimo wszystko byłby to jednak tylko zysk wirtualny. Nie wiem jak zachowają się te akcje w przyszłości - może poszybują w górę, a może spadną na łeb na szyję (nie jestem w tym momencie na bieżąco z sytuacją spółki). <b>Zysk wirtualny jednego dnia jest, a drugiego dnia może okazać się pustką na koncie</b>. Liczy się faktyczna realizacja zysku i rozliczenie na plus, co udało mi się ostatecznie w tym przypadku osiągnąć.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">Musze w tym miejscu zwrócić uwagę, że moja przygoda ze spółką Sfinks miała różny charakter. Oceniłbym ją jako połączenie spekulacji z inwestowaniem w wartość. Sprzedawałem i kupowałem Sfinksa kilkukrotnie. Potrafiłem trzymać te akcje w portfelu przez 2 miesiące jak i przez blisko 2 lata. Nie mam wątpliwości, że moją uwagę na tę firmę zwróciły jej fundamenty i szansa na wyjście z kryzysu (spółka w pewnym momencie była już spisywana na straty). To analiza fundamentalna dała mi impuls do zakupu tych akcji. O sprzedaży decydowały już natomiast przede wszystkim emocje. I to jest negatywny aspekt mojego epizodu ze Sfinksem, którego chciałbym uniknąć w przyszłości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">Każdy typ inwestora czy to spekulant, czy fundamentalista mógł znaleźć na tym poletku coś dla siebie i na Sfinksie zarobić. Mi udało się tego dokonać (co prawda w mało spektakularnym wymiarze) przy mieszaniu technik inwestycyjnych. </span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><b>Gdyby nie podejmowanie decyzji pod wpływem emocji, wypracowany zysk mógłby być jeszcze większy. </b></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-family: "open sans"; font-size: 15.4px;">I niech taki będzie morał tej historii.</span></div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-23997587073458627882015-03-27T23:27:00.002+01:002017-01-16T22:05:11.550+01:00Zmiany w portfelu - Sfinks<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-xrA4mxiyA0A/TwwoCXLVcBI/AAAAAAAAASY/4bU8bxMb9uU/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="460" src="https://4.bp.blogspot.com/-xrA4mxiyA0A/TwwoCXLVcBI/AAAAAAAAASY/4bU8bxMb9uU/s640/1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Witam po długiej nieobecności! Już myślałem, że z powodu natłoku obowiązków i braku wolnego czasu mój blog umrze śmiercią naturalną i pewnie stagnacja w tym miejscu trwałby nadal, gdyby mojej uwagi nie zwrócił pewien szczegół. Otóż pomimo mojego milczenia trwającego około 1,5 roku, na facebookowym profilu Dziennika Inwestora (ku mojemu zdziwieniu) w ciągu kilku ostatnich tygodni przybyło kilkudziesięciu nowych mniej lub bardziej przypadkowych obserwatorów. Okoliczność powyższa sprawiła, że po potwierdzeniu w statystykach Google, iż na to pustkowie zwane dziennikiem trafiają jednak jacyś zagubieni internauci, postanowiłem coś naskrobać i poinformować o zmianach jakie zaszły w moim portfelu od ostatniego wpisu. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Po pierwsze muszę się przyznać, że kilka tygodni temu pozbyłem się akcji Sfinksa. Uczyniłem to chyba trochę przedwcześnie bo ominęły mnie znaczne wzrosty (skąd ja to znam...), ale inwestycja ostatecznie i tak została rozliczona na plus. Spółka gościła na moim rachunku blisko 2 lata. Kupowałem ją w momencie gdy największy akcjonariusz pan Sylwester Cacek zapowiadał wyjście przedsiębiorstwa z kryzysu. Z tego co pamiętam aby pokazać, iż nie jest to tylko czcza gadanina wpompował w Sfinksa kilka okrągłych milionów. Stan finansów spółki znacznie się poprawił, a rok 2014 udało się jej zakończyć z wypracowanym zyskiem. Ostatni raz taki stan został odnotowany w zamierzchłych czasach, a dokładnie w 2006 r. <b>Decydujący wpływ na poprawę kondycji Sfinksa miało porozumienie zawarte z bankami ING i PKO BP dotyczące restrukturyzacji zadłużenia spółki.</b> Banki te zgodziły się na czasowe zawieszenie spłat, wydłużenie okresu, w którym kredyty te mają być uregulowane, częściowe umorzenie zobowiązań i zmniejszenie swoich marży. Dzięki temu spółka zyskała dodatkowe środki na rozwój (w tym zastrzyk gotówki od pana Caceka). Co jakiś czas słyszało się zresztą o otwarciu nowych restauracji działających pod szyldem Sfinksa i to nie tylko tych franczyzowych, ale i własnościowych spółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do zakupu akcji największej firmy restauracyjnej z sektora casual dining (cokolwiek to znaczy) w kraju i jednej z największych w Europie zachęciła mnie nie tylko poprawiająca się sytuacja firmy, ale przede wszystkim fakt, iż sam lubiłem co jakiś czas przegryźć sobie shoarmę z kurczaka lub z wołowiny. Kilka miesięcy temu po dłużej przerwie pojawiłem się znowu w jednej z restauracji Sfinksa. Był to pierwszy raz kiedy wyszedłem z niej niemile zaskoczony. Nie dość, iż miałem wrażenie, że otrzymana porcja posiłku była mniejsza niż kiedyś, to jeszcze pod względem jakości pozostawiała ona wiele do życzenia. Danie było letnie i zwyczajnie już nie tak smaczne jak kiedyś. Być może wpływ na to miał fakt, iż zostało ono podane szybciej niż w McDonaldzie. Sfinks nigdy nie funkcjonował w mojej świadomości jako fast food, ale jako zwyczajna restauracja, co prawda sieciówka z krótkim czasem oczekiwania na posiłek - ale jednak restauracja. Nawet jakość obsługi nie była już na tak wysokim poziomie jak wcześniej. Czarę goryczy przelała kwota wskazana na rachunku. Dotychczasowe przestępne ceny poszły wyraźnie w górę i biorąc pod uwagę pogorszenie się serwowanego produktu uważam to za policzek wymierzony moja konsumencką twarz. Nie byłem w swojej opinii odosobniony, gdyż takie same odczucia miała osoba, która mi towarzyszyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moje zniesmaczenie utrzymywało się na tyle długo, że w konsekwencji doprowadziło do sprzedaży akcji Sfinksa. A kierowała mną prosta myśl - tak prowadzony biznes nie jest wart inwestowania w niego moich pieniędzy. Skoro ja jestem niezadowolony i postanowiłem zrezygnować ze stołowania się w tej knajpie, to tak samo prawdopodobnie postąpią inni konsumenci. Moja decyzja była może nieco przedwczesna (nie sprawdziłem innych "Sfinksów" co do jakości jedzenia) i pochopna (w przeddzień ogłoszenia rocznego sprawozdania finansowego) - co potwierdza okoliczność, iż tuż po tym jak dokonałem sprzedaży, akcje Sfinksa zanotowały znaczne wzrosty - jednak wyszedłem z założenia, że to sieć, a więc obowiązują w niej jednolite ceny i podobne standardy. Dotychczas nie przytrafiła mi się jeszcze sytuacja, aby np. w którejś z restauracji Pizza Hut jedzenie było gorsze lub lepsze niż w pozostałych lokalach tej samej sieci. Co do zasady wszędzie mogę spodziewać się tego samego zarówno co do jakości jak i ceny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś z perspektywy krótkoterminowej, mając poczucie straconego znacznego zysku (na który czekałem dość długo) żałuję tylko tego, że nie wykazałem się cierpliwością jeszcze przez kilka tygodni i nie pogoniłem tego papieru przy kursie 3 zł. <b>Z pewnością będę obserwował Sfinksa w przyszłości, choćby po to aby dowiedzieć się, czy moja decyzja o sprzedaży była błędem również w dłuższej perspektywie.</b> Póki co odrabiam kolejną lekcję z inwestowania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując mogę stwierdzić, iż mój instynkt inwestora zadziałał prawidłowo jeśli chodzi o wypatrzenie na giełdzie właściwej spółki i dokonanie zakupu w promocyjnej cenie, natomiast zabrakło mi rozwagi przy wybraniu momentu sprzedaży. A tak pół żartem, pół serio, to okazję do ponadprzeciętnego zysku zaprzepaściłem totalnie przypadkową wizytą w restauracji, która mogła by mieć miejsce nieco później...</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-56724146030529993472013-09-25T22:09:00.001+02:002017-01-16T22:05:48.720+01:00CD Projekt - giełdowy gigant, czy rozdęty balon?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-cBaFmvSg0sg/UkMYvD5HvrI/AAAAAAAAAZg/Othwsy9jUCI/s1600/Clipboard02.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://4.bp.blogspot.com/-cBaFmvSg0sg/UkMYvD5HvrI/AAAAAAAAAZg/Othwsy9jUCI/s640/Clipboard02.jpg" width="640" /></a> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Gdy rok temu były do kupienia za 5 zł, wydawały mi się za drogie (tylko dlatego, bo sprzedałem je taniej). Trzy miesiące temu nie wierzyłem, że przebiją poziom 10 zł. Dziś akcje spółki CD Projekt na zamknięciu sesji osiągnęły cenę 14,59 zł. <b>Ten kto dokonał zakupu tych walorów 2 lata temu, może pochwalić się w tej chwili imponującą, blisko 290% stopą zwrotu.</b> Pomimo, że nie posiadam tych akcji we własnym portfelu, to stale obserwuję ich notowania. I czynię to z wielkim żalem, a nawet złością, gdyż miałem w ręku perełkę, której pozbyłem się za taczkę gnoju. Zainteresowanych genezą moich perypetii z CD Projektem (wówczas jeszcze Optimusem) odsyłam do starszych wpisów. Dziś odsuwając emocje na bok postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy spółka ta ma szanse powtórzyć historię LPP i czy jest to dopiero początek jej wielkich wzrostów, czy też jest już tak przewartościowana, że już bardziej być nie może.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Aktualnie CD Projekt jest wyceniany na 1,39 mld zł przy wartości księgowej 160 mln zł. To sprawia, że ze wskaźnikiem C/WK 8,65 plasuje się w czołówce GPW. Patrząc na giełdową średnią to sporo, ale gdy zerkniemy na dane przodującej pod tym względem spółki LPP (C/WK =12,91) można stwierdzić, że istnieje tu jeszcze jakiś zapas. Gorzej sprawa wygląda, gdy spojrzymy na rozgrzany do granic możliwości wskaźnik C/Z = 62,89 (dla LPP C/Z = 40,50). Oczekiwania inwestorów wobec spółki są więc ogromne. <b>Patrząc na same wskaźniki CD Projekt może wydawać się przewartościowanym balonem, który lada dzień pęknie. </b>Nie możemy zapominać, że mamy tu do czynienia ze spółką z branży
informatycznej, a więc z sektora,w którym wskaźniki C/WK są często "z natury" wysokie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Trzeba mieć jednak na uwadze, że wskaźniki giełdowe odzwierciedlają przeszłość i nie uwzględniają tego, co ma się dopiero wydarzyć. W sieci można wyczytać, że analitycy wyceniają, iż zysk ze sprzedaży "Wiedźmina 3" może wynieść 100 mln zł. <b>Patrząc na sukces Grand Theft Auto V (miliard dolarów wpływów w ciągu 3 dni i 100 tys. sprzedanych egzemplarzy tylko w Polsce w ciągu tygodnia), szacunki analityków dotyczące "Wieśka" nie wydają się oderwane od rzeczywistości.</b> Koszt produkcji GTA V (większy niż w przypadku filmów "Avatar" i "Titanic" razem wziętych) zwrócił się producentowi w dniu premiery. I mówimy tu tylko o konsolach! To z pewnością pobudza wyobraźnię. Oczywiście CD Projekt to nie Rockstar Games, a "Witcher" - przy całej jego genialności - to nie "GTA", ale czemu nasz rodzimy "Wiesiek" - biorąc pod uwagę sukces poprzednich części - miałby nie zarobić tych 100 baniek? Wydaje się to całkiem realne. Mając na uwadze fakt, że trzecia część polskiego erpega, będzie wydana na wszystkie konsole i PC-ta, a w promocję za oceanem ma być zaangażowane Warner Bros, nawet większe kwoty nie wydają się mrzonką. A gdy dodamy do tego wpływy z GOG-a, który stale notuje coraz lepsze wyniki, oraz inne projekty tj. będący w zaawansowanej fazie produkcji "Cyberpunk 2077", to i 200 mln w 2-3 lata jest do zrobienia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Należałoby rozważyć, czy spodziewane w najbliższych latach zastrzyki gotówki nie są już dzisiaj zdyskontowane. Moim zdaniem są, przynajmniej te wynikające ze średnio-optymistycznych prognoz (dotyczące m.in. "Wiedźmina 3", czy "Cyberpunk 2077"). Przykładowo gdyby wartość księgowa spółki CD Projekt zwiększyła się z dzisiejszych 160 mln zł do 260 mln zł, to przy obecnej cenie akcji, wskaźnik C/WK wyniósłby około 5,34 (a więc cały czas wskazujący przewartościowanie). Przy wartości księgowej 360 mln zł, C/WK = 3,86. Jeśli chodzi zaś o wskaźnik C/Z, to zysk netto 100 mln zł sprowadziłby go do poziomu 11,04, a więc całkiem przyzwoitego. Oczywiście to tylko hipotetyczne wyliczenia odnoszące się do aktualnej ceny akcji. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka cena będzie funkcjonowała w momencie publikacji raportów finansowych uwzględniających omawiane zyski.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
Patrząc na potencjał CD Projektu i zainteresowanie jakim cieszy się nie giełdzie, jestem pewien, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy lub lat, akcje tej spółki będą sprzedawane po kilkadziesiąt złotych za sztukę. W dalszej przyszłości może to być i kilkaset złotych. Jeśli zatem jesteś cierpliwy i szukasz pewnej inwestycji (pamiętaj, jednak, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki), to producent "Wiedźmina" wydaje się właściwym wyborem. Jeśli ma to być inwestycja na krótszy okres (do roku), to trzeba liczyć się z większym ryzykiem i dużymi wahaniami kursu. </div>
<div class="" style="clear: both; text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Podsumowując, wydaje mi się, że w dłużej perspektywie CD Projekt ma szanse zdetronizować spółkę LPP i stać się prawdziwym giełdowym gigantem, zwłaszcza jeśli będzie poprawiał wyniki finansowe.</b> W tym momencie, w kontekście średnioterminowym można tę spółkę uznać za przewartościowaną, co nie oznacza, że na fali spekulacji, nie może być ona przewartościowana jeszcze bardziej (patrz LPP). Wraz z dalszym wzrostem, z pewnością będzie zwiększało się ryzyko wystąpienia korekty. Natomiast w perspektywie długoterminowej aktualna cena za akcję wydaje się optymalna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jeśli dojdzie do jakiejś przeceny CD Projektu to nie omieszkam dołączyć
tej spółki do swojego portfela. W przeciwnym wypadku będę ją obserwował z
boku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-37710042889408999782013-08-29T21:50:00.003+02:002016-12-03T00:16:54.037+01:00Pokonać giełdę<div style="text-align: justify;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-0vzNDRpgVLs/Uh-lbmtnJWI/AAAAAAAAAZI/KlWn3ZPsnuE/s1600/Lynch.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://4.bp.blogspot.com/-0vzNDRpgVLs/Uh-lbmtnJWI/AAAAAAAAAZI/KlWn3ZPsnuE/s1600/Lynch.jpg" /></a>"Peter Lynch instruuje, jak wybrać odpowiednie spółki i jak zbudować
dochodowy portfel inwestycyjny, opierając się na własnym doświadczeniu i
wiedzy. Jako doświadczony ekspert od zarządzania funduszem Lynch daje
także wskazówki, jak wybrać właściwy fundusz inwestycyjny." Ten fragment opisu znajdującego się na okładce książki "Pokonać giełdę" w zasadzie mógłby zakończyć niniejszy wpis. Mógłby, gdyby nie fakt, że pozycja ta zasługuje aby napisać o niej kilka słów więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak można dowiedzieć się z dostępnych powszechnie źródeł, Peter Lynch przez lata zarządzał funduszem inwestycyjnym Fidelity Magellan, który jako jeden z nielicznych pokonywał systematycznie amerykański S&P 500. Fundusz zaczynał swoją działalność w roku 1977, z aktywami o wartości 18 mln dolarów. W momencie, gdy Lynch opuszczał stanowisko zarządzającego funduszem, a był to rok 1990, Fidelity Magellan miał w swoim portfelu akcje 1000 różnych spółek (!) o wartości 14 miliardów dolarów. Całą historię funduszu można poznać bardzo dokładnie czytając "Pokonać giełdę". </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
To bez wątpienia lektura pracy Lyncha zmobilizowała mnie m.in. do inwestowania w spółki, które znam z życia codziennego i z których produktami lub usługami udało mi się zetknąć bezpośrednio. Choć z podobnym stylem inwestowania spotkałem się już poznając filozofię Warrena Buffeta, to dopiero Lynch sprawił, że teorię wcieliłem w życie. Nie jestem w stanie wyjaśnić, dlaczego bardziej wpłynął na mnie Lynch niż Buffett. Może dlatego, że Lynch jest świetnym narratorem i czytając jego książkę ma się wrażenie, jakby słuchało się dobrego opowiadania. Szkołę Buffetta poznawałem natomiast ze źródeł spisanych nie przez samego guru z Omaha, ale innych autorów, którzy zebrali jego nauki i oczywiście uczynili to bardzo dobrze, ale brakowało tam pewnych "emocji". Można to porównać do czytania autobiografii z biografią sporządzona przez osobę trzecią. Ta pierwsza narażona jest na swego rodzaju subiektywizm, ale z drugiej strony może wydawać się prawdziwsza (swoją drogą zastanawiam się, czy istnieje jakieś dzieło, którego autorem jest bezpośrednio Buffett i w której wypowiada się on w pierwszej osobie). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Pokonać giełdę" czytało mi się bardzo przyjemnie. W zasadzie jedynymi fragmentami, które mnie nieco nużyły były wywody o kasach oszczędnościowo - pożyczkowych, będących jednym z ulubionych typów spółek, w jakie inwestował autor. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę wszystkim początkującym i średnio zaawansowanym inwestorom, którzy znajdą tam wiele cennych wskazówek. Nie jest to z pewnością pozycja przeznaczona tylko dla osób zainteresowanych funduszami inwestycyjnymi.<br />
<br />
<b>Moja ocena: 4+/5</b></div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-34312311478847782302013-03-22T00:33:00.003+01:002013-03-22T23:06:25.845+01:00Sfinks - ponowny zakup<div style="text-align: justify;">
Z małym opóźnieniem informuję, że w dniu 21 lutego 2013 r. odkupiłem akcje spółki SFINKS, która wyskoczyła mi z portfela na skutek eksperymentów ze stop lossem. Transakcji dokonałem po cenie 1,36 zł (wcześniejsza sprzedaż nastąpiła na poziomie 1,42 zł ). Za niewielką nadwyżkę nabyłem kilka dodatkowych sztuk akcji. Póki co inwestycja wygląda optymistycznie. <b>Przyznam szczerze, że liczyłem na przekroczenie poziomu 2 zł na SFS, ale nie aż tak szybko.</b> Wiadomości napływające ze spółki w ostatnim czasie są optymistyczne, niestety szeroki rynek prezentuje się coraz gorzej i może zahamować dalsze wzrosty. Patrząc jednak na jedną z niedawnych sesji, gdy WIG niemiłosiernie obrywał a SFINKS zanotował zwyżkę około 20% możemy się spodziewać wszystkiego. Z jednej strony przechodzi mi przez myśl powiększenie pozycji, z drugiej strony nie mogę zapominać o dywersyfikacji portfela. Lokowanie większości gotówki w jeden biznes nie byłoby zbyt roztropne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
p.s. </div>
<div style="text-align: justify;">
Póki co rezygnuję ze stosowania stop lossa czy też zlecenia ze stopem kroczącym. Mechanizm ten zupełnie się nie sprawdza w przypadku akcji, którymi gwałtownie buja na wszystkie strony.</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-16295798869451893662013-02-02T13:59:00.000+01:002013-03-22T20:12:03.856+01:00Sfinks - automatyczna realizacja zysku<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu, aktywowało się na moim rachunku maklerskim zlecenie ze stopem kroczącym, jakie miałem ustawione na akcjach Sfinksa. Muszę przyznać, że z jednej strony liczyłem się z taką ewentualnością, gdyż zastosowany Stop Loss był dosyć "ciasny" (10% spadek powoduje sprzedaż), z drugiej strony nie spodziewałem się, że nastąpi to aż tak szybko.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Posiadane przeze mnie walory zostały sprzedane po cenie 1.42 zł. Biorąc pod uwagę, że zakupu dokonałem po 1.24 zł stopa zwrotu - po odjęciu kosztów prowizji - wyniosła 13.54 %.</b> Inwestycja długoterminowa stała się więc krótkoterminową spekulacją. Nie ukrywam jednak, że do akcji Sfinksa chciałbym powrócić i może to nastąpić w najbliższym dogodnym momencie. Oczywiście decyzji o zakupie nie będę podejmować pochopnie. Bezsensowne byłoby bowiem ustawianie Stop Lossa, ignorowanie go gdy zadziała i odkupywanie akcji. Wielokrotne powtarzanie takiego procesu z pewnością doprowadziłoby mnie do utraty kapitału. Muszę rozważyć, czy nie wprowadzić jakichś modyfikacji w wykorzystaniu zlecenia ze stopem kroczącym na Sfinksie. O ile Vistula zachowuje się w miarę stabilnie i tam zastosowanie takiego zlecenia ma sens o tyle Sfinksem buja na wszystkie strony i o aktywację zlecenia sprzedaży tam nietrudno.</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-11301438206481513502013-01-25T22:26:00.004+01:002017-01-16T22:06:22.710+01:00Zlecenie ze stopem kroczącym na niepwene czasy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-0ZLt9Vzd2O4/UQL1ViEgyII/AAAAAAAAAYA/XQcH9OPYvgs/s1600/photo_1011_20060203.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="425" src="https://2.bp.blogspot.com/-0ZLt9Vzd2O4/UQL1ViEgyII/AAAAAAAAAYA/XQcH9OPYvgs/s640/photo_1011_20060203.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak wspomniałem niedawno, w nowy rok wszedłem z niedźwiedzim nastawieniem, nie przeszkodziło mi to jednak dokonać zakupu akcji dwóch spółek. Postanowiłem mniej przejmować się szerokim rynkiem, a bardziej skupić się na okazjach inwestycyjnych. Nie zmienia to faktu, że czujnym trzeba być zawsze. Wierzę, że inwestycja w Sfinksa i Vistulę, była słusznym krokiem, jednak nie mogę bagatelizować informacji makroekonomicznych i gospodarczych, które napływają do nas w ostatnim czasie. </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<br />
Kursy akcji nawet najlepszych spółek mogą runąć w przepaść, gdy na rynek zawita strach i panika, a negatywnych sygnałów - jak choćby ostatnie dane GUS - pojawia się coraz więcej. Większość ekonomistów i analityków giełdowych wydaje się pozostawać głucha na te sygnały i zapowiada kontynuację hossy. Tymczasem wszystko wskazuje na to, iż ryzyko wystąpienia recesji, a wręcz kryzysu na niespotykaną od dawna skalę jest coraz większe.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kilka dni temu zadałem sobie pytanie: <b>co zrobię z zakupionymi niedawno akcjami, gdy zajrzy mi w oczy widmo gwałtownych spadków, a notowania moich spółek zaczną lecieć na łeb na szyję?</b> Być może spanikowałbym jak ponad rok temu i sprzedał akcje ze sporą stratą. A może nie robiłbym nic, tylko przyglądał się bezsilnie, jak stan mojego konta topnieje z dnia na dzień w zastraszającym tempie, a następnie czekał latami aż notowania powrócą na poziomy sprzed kryzysu. Tym razem postanowiłem oszczędzić sobie takich dylematów i zupełnie odciąć emocje. Nie wiem czy w dniu próby sam bym potrafił te emocje wyłączyć, dlatego też zdecydowałem się skorzystać ze popularnego narzędzia jakim jest Stop Loss, jednak w nieco zmodyfikowanej wersji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Posiadany przeze mnie rachunek maklerski pozwala mi zastosować tzw. <b>"zlecenie ze stopem kroczącym"</b> (opcję taką wprowadzono w 2011 r.). Nie wiem, czy rozwiązanie to jest dostępne na wszystkich rachunkach maklerskich, stąd też spieszę z wyjaśnieniem, na czym ono polega. W zasadzie najprościej będzie powiedzieć, iż jest to ruchomy Stop Loss. Ustawiamy sobie limit aktywacji, określając, iż sprzedaż nastąpi w momencie, gdy kurs akcji spadnie o jakąś określoną wielkość wyrażoną w procentach lub punktach. Dla swoich akcji ustaliłem, że będzie to wielkość rzędu 10%. W chwili, gdy kurs spadnie o 10%, nastąpi aktywacja zlecenia sprzedaży i posiadane przeze mnie akcje zostaną sprzedane PKC (po każdej cenie). Ważnym elementem zlecenia ze stopem kroczącym jest fakt podążania za kursem, gdy ten wzrasta. Gdy kurs rośnie, to coraz wyżej przenosi się również nasz Stop Loss. Ja ustawiłem sobie, że poziom Stop Loss-a podniesie się za każdym razem, gdy kurs akcji wrośnie o 3%. Tym sposobem można zmaksymalizować swoje zyski pozbywające się jednocześnie pierwiastka emocjonalnego w inwestowaniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem jak długo będę asekurował się "zleceniem ze stopem kroczącym". Wiem, że nie jest to idealne rozwiązanie, że narażam się na sprzedaż dobrej spółki przy każdej korekcie, ale w obecnej sytuacji, gdy wzrosty na rynkach napędzane są poprzez drukowanie pieniądza nie pozostaje mi chyba nic innego. No mógłbym ewentualnie nadal pozostawać poza rynkiem<b> </b>i tracić okazje do powiększenia swojego kapitału.<b> Podsumowując, uważam, że mamy obecnie do czynienia z niezdrową, sztucznie napędzaną hossą, która może w każdej chwili niespodziewanie się zakończyć. </b>Na niepewne czasy zalecana jest ostrożność...</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-74024455619998316302013-01-21T23:49:00.001+01:002017-01-16T22:07:01.353+01:00Klątwa Faraona, czyli inwestycja w Sfinksa<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-G9S-EODxT08/UPsMPi4OQmI/AAAAAAAAAXw/-qKDMtiax4c/s1600/photo_15834_20091217.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="512" src="https://4.bp.blogspot.com/-G9S-EODxT08/UPsMPi4OQmI/AAAAAAAAAXw/-qKDMtiax4c/s640/photo_15834_20091217.jpg" width="640" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
O "Klątwie Faraona" głośno było w ostatnim czasie przy okazji zawieszenia prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego z powodu rzekomego "nakłaniania" firm z New Connect do finansowania nowej polskiej komedii, której akcja osadzona została w Egipcie. Ostatecznie Sobolewski został odwołany ze stanowiska. Jednak nie o upadku "faraona" polskiej giełdy, czy kolejnym tandetnym filmidle będzie mowa w niniejszym wpisie, a o prawdopodobnym ustaniu klątwy, która trapiła od kilku lat jedną ze spółek, w którą zdecydowałem się zainwestować na początku tego roku. <b>Zgodnie z obietnicą daną kilka dni temu postaram się uzasadnić, co skłoniło mnie do zakupu akcji Sfinks S.A.</b><br />
<br />
<br />
Pierwszym elementem, który sprowokował mnie do rozważenia tej inwestycji był fakt, że Sfinks to spółka, której produkty/usługi są mi znane i z którymi miałem do czynienia w życiu codziennym. Kilkukrotnie miałem przyjemność stołować się w restauracjach sieci "Sphinx", w różnych polskich miastach. Podają w nich smaczne jedzenie. Ceny nie są wygórowane. Wystrój jest przyjemny. Obsługa przyzwoita. Jeszcze nie zdarzyło mi się, abym wyszedł stamtąd niezadowolony. Co więcej jestem pewien, że jeszcze wrócę tam nie raz. <b>Dlaczego zatem miałbym nie zainwestować swoich pieniędzy, w coś co znam i uważam, że nie jest bublem?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Restauracje "Sphinx" położone są zazwyczaj w atrakcyjnych lokacjach, gdzie panuje duży ruch, czyli przy głównych ulicach miast lub w galeriach handlowych i z tego co zaobserwowałem, nie narzekają na brak klientów. Te umiejscowione w centrach handlowych wręcz pękają w szwach (przykład: Stary Browar w Poznaniu). Należy podkreślić, że stale otwierane są nowe lokale. "Sphinxa" z całą pewnością nie można zaliczyć do gastronomii
typu fast-food. Są to restauracje z prawdziwego zdarzenia, z obsługą
kelnerską i kartami dań, i bardzo często prezentują się lepiej niż knajpy niezrzeszone w żadnej sieci. Zatem sieciówki takie jak McDonald's, KFC
czy Burger King (które również opierają się na modelu franchisingu) nie
stanowią dla Sfinksa konkurencji. Nie zapominajmy, że Sfinks S.A. to oprócz restauracji "Sphinx" również jeszcze dwie inne marki gastronomiczne, czyli "WOOK" i "Chłopskie Jadło", choć już nie tak popularne. Na ich temat niestety nie mogę się wypowiedzieć, bo nigdy w tych przybytkach nie gościłem.<br />
<br />
<b>Jak wynika z ostatniego raportu, na dzień 30 września 2012 r. Spółka Sfinks S.A. zarządza łącznie 109 restauracjami w Polsce i zagranicą.</b> Liczba 108 funkcjonujących w Polsce restauracji obejmuje:<br />
- 89 restauracji Sphinx <br />
- 6 restauracji WOOK <br />
- 8 restauracji Chłopskie Jadło<br />
- 4 restauracje Sphinx Express<br />
- 1 restaurację WOOK Expres <br />
<br />
Z tego 12 restauracji stanowi własność spółki, 43 funkcjonuje w modelu operatorskim, a 53 w modelu franczyzowym.<br />
<br />
Sfinks miał aspiracje podbicia rynku zagranicznego, jednak ambitne plany ostro zweryfikowała rzeczywistość. W Niemczech i Czechach nadal funkcjonują spółki zależne, z czego ta druga znajduje się w stanie upadłości. Mimo wszystko można mieć nadzieję, że w przyszłości, po wyjściu całej grupy kapitałowej na prostą temat ekspansji zagranicznej powróci. Aktualnie poza Polską funkcjonuje tylko jedna restauracja "Sphinx".<br />
<br />
Patrząc na same fundamenty, omawiany biznes nie wydaje się być odpowiednim miejscem na ulokowanie gotówki. Na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda fatalnie. Spółka od 2007 r. jest nierentowna. Według stanu z ostatniego raportu finansowego za trzeci kwartał 2012 r. zadłużenie wynosiło blisko 175 % w stosunku do posiadanych aktywów. Gdy przyjrzałem się danym finansowym dokładniej to udało mi się dostrzec światełko w tunelu. Kapitał własny, choć cały czas ujemny to znajduje się w lepszej kondycji niż rok czy dwa lata wcześniej. Aktywa choć nieznacznie, to się zwiększyły (a na przełomie 2008/2009 r. przecież drastycznie zmalały). <b>Strata netto rok do roku systematycznie spada.</b> Taką samą tendencję można zaobserwować również w przypadku trzech pierwszych kwartałów 2012 r. Co do długu, to szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że występują one w następujących proporcjach: 39,87 % to zadłużenie krótkoterminowe, a 135,12 % stanowią zobowiązania długoterminowe. Gorzej jakby było odwrotnie. Jest szansa, że wkrótce, być może już w tym roku spółka znajdzie się nad kreską i zwiększy dochody, co w przyszłości pozwoli na systematyczną spłatę zobowiązań. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie bez znaczenia w kontekście danych o zdłużeniu są informacje, które napłynęły w ostatnim czasie. <b>Pozytywny wydźwięk ma z pewnością zawarcie umów z ING Bank Śląski S.A. oraz PKO BP S.A., które mają na celu restrukturyzację długu.</b> Banki przystały m.in. na czasowe zawieszenie wszelkich spłat, wydłużenie
okresu, w którym kredyty mają być uregulowane, częściowe umorzenie
zobowiązań i zmniejszenie swojej marży. Dzięki temu Sfinks zyska
dodatkowe środki które mają zostać przeznaczone na rozwój. Kolejna pozytywna wiadomość - Sylwester Cacek, główny akcjonariusz, zobowiązał się do 31 marca 2013 r. dofinansować spółkę kwotą nie mniejszą niż 6 mln zł.<br />
<br />
Podpisanie umowy o stałej współpracy w zakresie sprzedaży oraz reklamy i promocji produktów oferowanych przez Pepsi w ramach sieci restauracji Sphinx, WOOK oraz Chłopskie Jadło z Pepsi-Cola o wartości około 25 mln zł na okres 5 lat, świadczy o tym, iż Sfinks nie stracił zaufania kontrahentów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sfinks prezentuje się ciekawie od strony analizy technicznej. Na wykresie widać potencjał do wzrostów. Akcje tej spółki od szczytu w 2008 r. straciły bardzo dużo na wartości i wiele wskazuje na to, że osiągnęły swoje dno. Od maja 2012 r. formowała się baza, z której w ostatnich tygodniach przy dużych obrotach nastąpiło znaczne wybicie. <b>Pokonanie poziomu 2 zł, który stanowi zeszłoroczne maksimum, powinno być pozytywnym sygnałem dla dalszych wzrostów, a przede wszystkim zachętą dla techników, którzy prawdopodobnie dostrzegą w tym momencie zamknięcie i wybicie z formacji spodka.</b> Oczywiście należy liczyć się z tym, że w przypadku pogłębienia spadków na szerokim runku, również Sfinks może podążyć na południe. Co ciekawe, podczas trwającej aktualnie krótkoterminowej korekty akcje Sfinksa potrafiły zanotować kilkunastoprocentowy wzrost. Z pewnością to optymistyczny objaw. Nieco spokoju na akcjach Sfinksa powinno przynieść ostatnie wejście kolejnego funduszu inwestycyjnego, który nie powinien dokonywać w najbliższym czasie jakichś gwałtownych ruchów in minus. Lepiej 5% akcji w rękach zrównoważonego funduszu niż gromadki indywidualnych spekulantów.<br />
<br />
Aktualna kapitalizacja w wysokości 35 mln zł, tylko w przeliczeniu na 55 restauracji własnościowych oraz działających w systemie operatorskim daje poniżej 700 tys. zł na jedną restaurację. To niewiele, a gdy doliczymy do tego wpływy od franczyzobiorców prowadzących ponad drugie tyle lokali, można by uznać że w tej chwili akcje spółki Sfinks oferowane są na rynku w bardzo atrakcyjnej cenie. Można by tak przyjąć, gdyby nie spore zadłużenie, które powoduje, że mamy do czynienia z inwestycją o podwyższonym ryzyku. <b>Dzięki umowom z bankami problem z zadłużeniem przynajmniej przez kilka najbliższych lat nie powinien nam jednak spędzać snu z powiek.</b><br />
<br />
Podsumowując inwestycja w Sfinksa to ryzykowne zagranie, jednak tam gdzie duże ryzyko tam i szanse na duży zysk. Chciałbym aby była to inwestycja długoterminowa, aczkolwiek nie ukrywam, iż będę starał się zachować czujność i nasłuchiwać informacji nadchodzących ze spółki. Zobaczymy co przyniesie najbliższy raport finansowy oraz jak szczodry okaże się Sylwester Cacek.</div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-18120301629674898092013-01-12T13:05:00.001+01:002016-12-02T23:59:57.434+01:00Rok 2012 i bieżące zmiany w portfelu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-xROakhBcCXo/UPFLFSD5BNI/AAAAAAAAAXg/G6ie35RhS54/s1600/photo_4055_20071107.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://3.bp.blogspot.com/-xROakhBcCXo/UPFLFSD5BNI/AAAAAAAAAXg/G6ie35RhS54/s400/photo_4055_20071107.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Na wstępie chciałbym podsumować w kilku słowach miniony rok. Upłynął on bez większej aktywności z mojej strony. Nie licząc jednej spekulacyjnej inwestycji na New Connect, spędziłem go praktycznie poza rynkiem. Na kilka miesięcy giełda zeszła u mnie w ogóle na plan dalszy. Przypomniałem sobie o niej dopiero w grudniu, co zaowocowało już pewnymi transakcjami na początku 2013 r. Ale o tym za chwilę.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
Dzięki transakcjom na akcjach 11 bit udało mi się uzyskać 9% stopę zwrotu zainwestowanych środków (jest to zysk po odjęciu prowizji). Jako, że zainwestowana gotówka była niewielka, w skali całego portfela jest to już tylko 1,7 % zysku. Przez pewien czas moje pieniądze przebywały na koncie oszczędnościowym, co dało mi dodatkowy 1 % zysku (mizeria, ale zawsze coś). Przyznaje się bez bicia, że był też taki okres, gdy gotówka zalegała mi na rachunku maklerskim i w ogóle na siebie nie zarabiała. </div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Podsumowując, rok 2012 zamknąłem na plusie, z symboliczną 2,7% stopą zwrotu</b>. W tym samym czasie WIG wzrósł o około 20% jeśli się nie mylę. Przy stratach jakie poniosłem w roku 2011, które wyniosły ponad 50% to tylko kropla w morzu potrzeb. Przede mną jeszcze długa droga, aby odzyskać to co straciłem. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że realizacja celu jaki sobie postawiłem przy zakładaniu tego bloga, a o którym wspominam <a href="http://dziennikinwestora.blogspot.com/2011/07/powitanie.html">tutaj</a>, realnie się ode mnie oddaliła. </div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
A teraz kilka bieżących informacji. Przez ostatnie 12 miesięcy miałem niedźwiedzie nastawienie i liczyłem, że spadki na giełdzie pogłębią się. Myliłem się. Mimo zeszłorocznych wzrostów moje nastawienie nie uległo jednak zmianie. To co się dzieje w sferze polityczno-gospodarczej oceniam negatywnie i bliżej mi do stanowiska prof. Rybińskiego, niż do większości ekonomistów wieszczących kontynuację hossy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Patrząc na szerokie rynki spoglądam głownie na to co dzieje się w USA i w Polsce. W USA rozpoczęta kilka lat temu hossa trwa w najlepsze. To co wydarzyło się w 2011 r. okazało się być za oceanem tylko niegroźną korektą. W 2012 r. S&P 500 i Daw Jones ustanowiły nowe rekordy. W Polsce wygląda to nieco inaczej. Polskie indeksy nie odrobiły jak na razie strat z 2011 r., choć na jesieni 2012 r. nastąpiło wybicie z trendu bocznego w kierunku sugerującym kontynuację hossy. W momencie gdy piszę te słowa wszystko wydaje się możliwe. Zarówno to, że trwający od 2009 r. trend wzrostowy w USA może się definitywnie odwrócić jak i to, że poziom 50000 pkt na WIG-u zostanie przekroczony.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
A teraz o transakcjach, o których wspomniałem na wstępie. <b>Doszedłem do wniosku, że za bardzo przejmuję się szerokim rynkiem, a za mało uwagi poświęcam spółkom - potencjalnym inwestycjom, które mogą dać mi zysk.</b> Stąd też po szybkim przeglądzie spółek, postanowiłem wyselekcjonować te, które leżą w kręgu moich zainteresowań i poddać je analizie. W wyniku tej analizy 50% gotówki przeznaczyłem na zakup akcji spółki <b>SFINKS</b> oraz <b>VISTULA</b>. Dlaczego akurat te spółki i dlaczego teraz? O tym postaram się napisać wkrótce.</div>
<br />Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-65402445208231129732012-08-18T00:05:00.001+02:002016-12-03T00:00:18.880+01:00Trend boczny i zmiany w portfelu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-KMGRsIrC9cs/UC61UvA7E_I/AAAAAAAAAWw/fftS24jx3tE/s1600/wig_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://4.bp.blogspot.com/-KMGRsIrC9cs/UC61UvA7E_I/AAAAAAAAAWw/fftS24jx3tE/s400/wig_d.png" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Właśnie mija mniej więcej rok od kiedy mamy do czynienia z trendem bocznym na rodzimym rynku akcji. Jak widać na zamieszczonym powyżej obrazku, wykres <b>WIG</b> w dalszym ciągu nie kwapi się do przekroczenia wyrysowanych przeze mnie czerwonym kolorem linii wsparcia i oporu. W piątek zatrzymaliśmy się już kolejny raz na rocznych maksimach. Przyszły tydzień pokaże, czy powtórzy się wałkowany od zeszłego lata scenariusz i czeka nas teraz ponowny kilkutygodniowy marsz na południe.<br />
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/--ku15XMnso0/UC69miKZNII/AAAAAAAAAXA/Rp2ydH2pp2g/s1600/%5Espx_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://1.bp.blogspot.com/--ku15XMnso0/UC69miKZNII/AAAAAAAAAXA/Rp2ydH2pp2g/s400/%5Espx_d.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W USA natomiast hossa w pełni. Indeks <b>S&P500</b> szykuje się do ustanowienia nowych szczytów. Jest to ważny moment, bowiem niepomyślny atak byków może być zwiastunem początku bessy za oceanem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<b>P.S.</b><br />
<div style="text-align: justify;">
W ostatnim czasie miałem dość bierności związanej z wielomiesięcznym
przebywaniem poza rynkiem i dla sportu zainwestowałem niedużą sumę w
akcje notowanej na rynku <b>New Connect</b> spółki <b>11 bit</b>. Postanowiłem
zadowolić się <b>9%</b> stopą zwrotu i po kilku tygodniach zamknąłem pozycję.
Zarobek skromny (wręcz symboliczny), ale przynajmniej zaspokoił moją żądzę spekulacji ;-)</div>
<br />Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-73494501778758413262012-04-29T14:53:00.000+02:002016-12-03T00:11:26.487+01:00Nowy paradygmat rynków finansowych<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-9bUNBmuP1kY/T501mUTtbpI/AAAAAAAAAWY/dpvsf6AxcbQ/s1600/352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-9bUNBmuP1kY/T501mUTtbpI/AAAAAAAAAWY/dpvsf6AxcbQ/s1600/352x500.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>George Soros</b> - finansista pochodzenia węgiersko-żydowskiego. Jeden z najbardziej znanych spekulantów walutowych, ale także filantrop. Jest właścicielem i prezesem firmy inwestycyjnej Soros Fund Management oraz współzałożycielem licznych fundacji, w tym Fundacji im. Stefana Batorego. Uczeń Karla Poppera. Znany krytyk polityki George'a W. Busha. Autor bestsellerów takich, jak "Bańka amerykańskiej supremacji", "Sponsorowanie demokracji" oraz "Wiek omylności". Tyle można się dowiedzieć z Wikipedii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
W książce "Nowy paradygmat rynków finansowych" G. Soros próbuje obalić teorię ekonomiczną głoszącą, że rynki finansowe dążą do równowagi i przeciwstawia jej swoją własną teorię - <b>teorię zwrotności</b>. Omawia także kryzysy finansowe jakie dotknęły świat w ostatnich kilkudziesięciu latach, na kryzysie kredytowym z 2008 r. kończąc. To właśnie ten ostatni kryzys stał się niejako przyczynkiem do powstania niniejszej książki.<br />
</div>
<i><br /></i>
<i>"Rynki finansowe nie tyle sygnalizują nadejście kryzysów, ile wprost je wywołują kryzysy." - G. Soros</i><br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Soros twierdzi, że jesteśmy w samym środku krachu finansowego, jakiego świat nie widział od czasów Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych XX wieku <i>(Soros pisał te słowa na przełomie 2007 i 2008 r.)</i>. Za oficjalną datę rozpoczęcia obecnego kryzysu uznaje sierpień 2007 r., kiedy to banki centralne musiały interweniować, aby zapewnić płynność systemowi bankowemu. Jego zdaniem tym razem historia się jednak nie powtórzy. System bankowy nie upadnie tak jak w 1932 r. Obecny kryzys nie jest też podobny do tych, które występowały od lat 80-tych i przynosiły wstrząsy w poszczególnych segmentach systemu finansowego. Nie ogranicza się on bowiem do poszczególnych firm ani wybranych segmentów rynku, ale przenika i wyniszcza cały system finansowy, a władze praktycznie nic nie robią, żeby mu przeciwdziałać. Guru spekulantów przewiduje <b>koniec długiej ery
stabilności dolara jako waluty dominującej na świecie i jednocześnie
waluty rezerw międzynarodowych. </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"To nie jest zwykły kryzys, ale koniec obecnej ery." - G. Soros </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Soros krytykuje dominujący paradygmat głoszący, że rynki dążą do równowagi. Uwzględnia on bowiem wyłącznie znane ryzyka i pomija konsekwencje własnej niedoskonałości. Kreowana przez Sorosa <b>koncepcja zwrotności</b> jest jego zdaniem o tyle lepsza, że wprowadza na rynki finansowe element niepewności, która związana jest z omylnością władz i uczestników rynku. <b>Nie dopuszcza też manipulowania rzeczywistością w takim stopniu jak powszechnie akceptowane teorie naukowe.</b> Zdaniem Sorosa wszelkie ludzkie teorie są w jakiś sposób omylne, choć czasami ta omylność staje się widoczna dopiero, gdy funkcjonuje ona już jakiś czas. W naukach społecznych nie powinno się używać tych samych standardów i kryteriów, co w naukach przyrodniczych, a takie coś ma miejsce w przypadku teorii równowagi. Sytuacje, w których uczestniczą ludzie, mogą być zmieniane przez to, że stawia się tezy na ich temat. Takimi sytuacjami można bowiem manipulować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Politycy używają naukowych
argumentów nie po to, żeby pełniej zrozumieć rzeczywistość, ale po to,
żeby nią manipulować." - G. Soros</i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Soros przy okazji omawiania przyczyn kryzysu wypowiada się krytycznie na temat bezmyślnej ekspansji kredytowej i kredytowych instrumentów pochodnych (CLO, CDO, CDS, CMO). Przyznam szczerze, że do niedawna nie miałem pojęcia, jak dziwne instrumenty pochodne mogą znaleźć się w obrocie, np. CDO - papiery lokacyjne zabezpieczone portfelem kredytów hipotecznych - bardzo popularne przed ostatnim kryzysem na rynku nieruchomości (sam bym nie odważył się w coś takiego zainwestować). <b>Jak pisze Soros w przypadku CDO doszło do tego, że ryzyko niespłacenia kredytów hipotecznych zostało przerzucone z banków, które znały swoich klientów, na inwestorów, którzy ich nie znali.</b> Pośrednicy bez żadnego ryzyka zarabiali na prowizjach, a konsumenci w pewnym momencie zostali puszczeni z torbami. Cały proceder został szczegółowo opisany w książce.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"Zjawiska na rynkach finansowych najlepiej jest traktować jak historię:
przeszłość jest jednoznaczna, a przyszłość niepewna. Dlatego łatwiej
jest wyjaśnić, jak doszliśmy do punktu, w którym się znaleźliśmy, niż
prognozować, dokąd nas to zaprowadzi." - G. Soros</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza polityką ekonomiczną, w książce znajdziemy też nieco odwołań do filozofii. Nie ukrywam, że te fragmenty czytało mi się z mniejszą przyjemnością. Pewną rekompensatę stanowił dla mnie rozdział poświęcony faktom z życia autora.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"To nieprawda, że rynki finansowe mają zawsze rację. One zawsze się mylą." - G. Soros </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, lektura pracy Sorosa nie napawa optymizmem. Ukazuje ona ciemne oblicze rynków, teorii ekonomicznych oraz ludzi kreujących politykę finansową. Od momentu napisania książki minęło już kilka ładnych lat, można by więc pomyśleć, że przedstawione w niej przemyślenia są już nieadekwatne do obecnej rzeczywistości, bo kryzys o którym mówi Soros skończył się w 2009 r, kiedy to na rynki powróciła hossa. Nic bardziej mylnego. Stare problemy nadal pozostają nierozwiązane. <b>Tak długo jak leczone będą objawy, a nie przyczyny kryzysów, tak długo teorie Sorosa nie będą traciły na aktualności.</b> Wszystko wskazuje na to, że najgorsze może być jeszcze przed nami.</div>
<i></i><br />
<i>"Historia się nie powtarza." - G. Soros</i><br />
<br />
<b>moja rekomendacja: <span style="color: #38761d;">można</span><span style="color: #38761d;"> przeczytać</span></b><br />
<span style="color: black;"><b>dla: każdego</b></span><br />
<span style="color: black;"><b>ocena: 3/5</b></span><i> </i>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-79926491854284723712012-04-10T21:48:00.000+02:002012-04-29T15:24:13.719+02:00Spojrzenie na indeksy w USA i w Polsce<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Z_6IoAO6iao/T4SDYpeovrI/AAAAAAAAAWA/aLMWECrFHbQ/s1600/%5Edji_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://2.bp.blogspot.com/-Z_6IoAO6iao/T4SDYpeovrI/AAAAAAAAAWA/aLMWECrFHbQ/s400/%5Edji_d.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dawno nie dawałem znaku życia, najwyższa zatem pora na kilka słów komentarza do aktualnej sytuacji giełdowej. Muszę się przyznać, że miałem ostatnio niewiele czasu na przyglądanie się temu, co dzieje się na światowych rynkach i nie śledziłem wnikliwie politycznych, czy też ekonomicznych wydarzeń. Nie dotarły do mnie żadne niepokojące informacje, stąd wniosek, że nic nadzwyczajnego się w ostatnich tygodniach raczej nie wydarzyło. W mediach ucichł temat bankructwa Grecji i rozpadu strefy Euro, a ryzyko wystąpienia paniki chyba zmalało. Ot błogi spokój. Spójrzmy zatem czy na indeksach też jest tak spokojnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jak widać na powyższym wykresie Dow Jones wyhamował. Amerykanom chyba zabrakło paliwa, aby kontynuować rajd na północ. Większa korekta wydaje się jak najbardziej uzasadniona. I dobrze, że taka się w końcu pojawiła, bo ostatnie wzrosty były moim zdaniem ewidentnie na wyrost.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-4Fe9vkKpBY8/T4SI180DzTI/AAAAAAAAAWI/GMMZ8qPnLjw/s1600/wig_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://4.bp.blogspot.com/-4Fe9vkKpBY8/T4SI180DzTI/AAAAAAAAAWI/GMMZ8qPnLjw/s400/wig_d.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
A jak w Ameryce czerwono to rzecz jasna u nas nie może być zielono. Czyżby WIG się zdecydował i postanowił zakończyć ten nużący, krótkoterminowy trend boczny? Mam taką nadzieję. Chciałbym w końcu wiedzieć w którym kierunku podążamy. Póki co, WIG nieśmiało spogląda w dół.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Siedzę na gotówce już od września i przyznam szczerze, że coraz bardziej myślę o zakupach. Nie obraziłbym się na jakąś większą przecenę. Wszakże budżet mi trochę zeszczuplał, więc nie stać mnie na duże wydatki. Chodzi mi pogłowie kilka pomysłów na drobne inwestycje, ale póki co jeszcze się wstrzymuję. Z racji tego, że nie mam ostatnio zbyt wiele chwil na analizy, ewentualne wejście na rynek z mojej strony będzie raczej krótkoterminowe. Mam świadomość, że spekulacja jeszcze mi na dobre nie wyszła, dlatego też nie chcę podejmować pochopnych decyzji. Póki nie inwestuję w akcje, inwestuję więc w wiedzę. Pomimo deficytu wolnego czasu udało mi się ostatnio przeczytać dwie książki o inwestowaniu i ekonomii (jestem w trakcie lektury kolejnej). Niedługo postaram się skrobnąć jakieś mini recenzje.Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-57894170755269458802012-02-20T19:27:00.002+01:002012-02-20T20:58:29.668+01:00Brak mocy?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-j6vuPTks8gU/T0KKtgWPp8I/AAAAAAAAAVs/E_UiC5JWO2w/s1600/wig.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://2.bp.blogspot.com/-j6vuPTks8gU/T0KKtgWPp8I/AAAAAAAAAVs/E_UiC5JWO2w/s400/wig.jpg" width="400" /></a></div><br />
A już myślałem, że WIG z marszu wybije się z kanału trendu bocznego. Indeksy średnich i małych spółek żwawo pną się w górę, większe spółki wrastają dość nieśmiało. No cóż, olbrzyma trudniej ruszyć, a obroty spadają...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-2288311954967060952012-02-15T22:57:00.000+01:002012-02-15T22:57:58.685+01:00RSI mówi sprzedaj<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-iKOfDQut3Js/TzwnS2gHKwI/AAAAAAAAAVg/zc6X6wTIw70/s1600/wig_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="http://3.bp.blogspot.com/-iKOfDQut3Js/TzwnS2gHKwI/AAAAAAAAAVg/zc6X6wTIw70/s400/wig_d.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">WIG - wykres dzienny</td></tr>
</tbody></table><br />
My tu gadu gadu, a w międzyczasie <b>wskaźnik RSI wygenerował nam na WIG-u sygnał sprzedaży</b>. Brać go na poważnie, czy nie? Sam nie wiem. Faktem jest, że gdy ostatni raz pojawił się taki sygnał, główny polski indeks przestał piąć się w górę, a co się działo później to już widać na powyższym wykresie. Historia lubi się powtarzać. Być może kilka dni temu byliśmy świadkami uformowania się tegorocznego szczytu.Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-80019039079418069832012-02-15T12:47:00.005+01:002017-01-16T22:08:13.250+01:00Uwaga na zlecenia Stop Loss!<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-pe2IPQ5DS4M/TzuPJj6Q1GI/AAAAAAAAAVA/AFD1AH_UDlM/s1600/Wykres+liniowy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="308" src="https://2.bp.blogspot.com/-pe2IPQ5DS4M/TzuPJj6Q1GI/AAAAAAAAAVA/AFD1AH_UDlM/s640/Wykres+liniowy.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">CD Projekt RED - wykres minutowy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na wykresie minutowym spółki CD Projekt w dniu 10 lutego spostrzegłem ciekawą sytuację. W oczy rzucił mi się nagły spadek ceny akcji przy bardzo dużym wolumenie. W pierwszej chwili bardziej zaciekawił mnie wzrost obrotów niż sam spadek, który okazał się być tylko chwilowy. Zdziwiłem się nieco, gdy po kilku minutach zwróciłem uwagę na cenę minimalną z tego dnia, która nie pokrywała się z danymi z wykresu liniowego. <br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-gN7oIe4-TEY/TzuOgmqdjMI/AAAAAAAAAU4/MNDeAiLXLt8/s1600/Cena+minimalna.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="377" src="https://2.bp.blogspot.com/-gN7oIe4-TEY/TzuOgmqdjMI/AAAAAAAAAU4/MNDeAiLXLt8/s640/Cena+minimalna.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Wszystko wyjaśnił mi wykres świecowy:<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-LAlNLET4YbQ/TzuUR5uUHAI/AAAAAAAAAVQ/SHyUZ-ZfwQM/s1600/Wykres+%C5%9Bwiecowy.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="307" src="https://3.bp.blogspot.com/-LAlNLET4YbQ/TzuUR5uUHAI/AAAAAAAAAVQ/SHyUZ-ZfwQM/s640/Wykres+%C5%9Bwiecowy.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">CD Projekt RED - wykres minutowy</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że w ciągu zaledwie minuty zdarzyła się rzecz, której większość osób mogła nawet nie zauważyć. <b>Z pewnością zdarzenie to odczuli inwestorzy ustawiający Stop Loss-y.</b> Ktoś, kto kupił akcje CD Projekt z rana po cenie ok. 6 zł i ustawił zlecenie obronne na poziomie np. 5.65 mógł być bardzo zdziwiony, gdy po południu sprawdził swój rachunek maklerski. Taką sytuację na papierze CD Projekt można było już zaobserwować nie raz. <b>Przypadek ten pokazuje, że stosowanie zleceń Stop Loss nie zawsze ogranicza nasze straty.</b></div>
Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-92179599222857977192012-02-09T22:22:00.003+01:002012-02-15T22:26:03.974+01:00Spojrzenie na indeksy w USA i w Polsce<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-vqApQCxckg8/TzQzTAoPUpI/AAAAAAAAAUg/rBpy7eZ0Ou0/s1600/%5Edji_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="http://1.bp.blogspot.com/-vqApQCxckg8/TzQzTAoPUpI/AAAAAAAAAUg/rBpy7eZ0Ou0/s400/%5Edji_d.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dow Jones Industrial - wykres dzienny</td></tr>
</tbody></table><br />
<div style="font-family: inherit; text-align: justify;">Niedawno próbowałem przewidzieć spadki na rynku amerykańskim <a href="http://dziennikinwestora.blogspot.com/2012/01/rzut-oka-na-indeksy-w-usa-i-wig-spadki.html"><b>patrząc na wykresy Dow Jones Industrial i S&P500</b></a>. Póki co ten pierwszy pokonał zeszłoroczne szczyty, drugi może uczynić to niebawem. <b>Na uwagę zasługuje fakt, że pokonanie szczytów odbyło się przy niewysokich obrotach</b>.Wskaźnik RSI w przypadku Dow Jones znajduje się tuż pod strefą wykupienia. Sygnał sprzedaży jaki ostatnio wygenerował RSI na S&P500, a na który zwróciłem uwagę, jak na razie okazuje się fałszywy. Niedługo może zostać wygenerowany kolejny taki sygnał (jeśli weźmiemy pod uwagę, że strefa wykupienia zaczyna się przy wartości 70 a nie przy 80).</div><div style="font-family: inherit;"><br />
<a name='more'></a></div><span id="goog_254558533"></span><span id="goog_254558534"></span><span id="goog_254558535"></span><span id="goog_254558536"></span><br />
<div style="font-family: inherit;"></div><div style="font-family: inherit;"><table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-V77PnaWma-E/TzQ932LFhpI/AAAAAAAAAUw/2RW8M1pmvJM/s1600/%255Espx_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="http://3.bp.blogspot.com/-V77PnaWma-E/TzQ932LFhpI/AAAAAAAAAUw/2RW8M1pmvJM/s400/%255Espx_d.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">S&P500 - wykres dzienn<span style="font-size: small;"><b>y</b></span></td></tr>
</tbody></table><br />
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;"><b>WIG ma wyraźne problemy z przekroczeniem wrześniowych maksimów.</b> Wskaźnik RSI był już wysoko (przez moment przekroczył nawet wartość 80)</span><span style="font-size: small;">, teraz zaczyna obniżać swoje loty. Zobaczymy czy w najbliższych dniach zsunie się poniżej strefy wykupienia generując sygnał sprzedaży.</span></div></div><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-vMePvB6l_d4/TzQrS-hJ4VI/AAAAAAAAAUI/xY0Me0jXuww/s1600/wig_d.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="http://3.bp.blogspot.com/-vMePvB6l_d4/TzQrS-hJ4VI/AAAAAAAAAUI/xY0Me0jXuww/s400/wig_d.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">WIG - wykres dzienny</td></tr>
</tbody></table><div style="font-family: inherit;"><br />
<div style="text-align: justify;"><span style="font-size: small;">Nie jestem specem od japońskich świec, ale ta utworzona w trakcie dzisiejszej sesji ma chyba niezbyt pozytywny wydźwięk:</span></div></div><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-7DWs8TR3n-8/TzQzGOG46gI/AAAAAAAAAUY/-DYxgBJWxhc/s1600/wig_d%281%29.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="250" src="http://2.bp.blogspot.com/-7DWs8TR3n-8/TzQzGOG46gI/AAAAAAAAAUY/-DYxgBJWxhc/s400/wig_d%281%29.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">WIG - wykres dzienny</td></tr>
</tbody></table><br />
<div style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">W najbliższym czasie przewiduję dwie strategie działania. Jeśli WIG przebije zdecydowanie zeszłoroczny, wrześniowy szczyt, to dokonam spekulacyjnego zakupu akcji. Jeśli okaże się, że dzisiejsza sesja rozpoczęła kolejną spadkową korektę, pozostanę poza rynkiem, obserwując dalszy bieg wydarzeń.</span></div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-32669024861971589542012-02-01T15:19:00.003+01:002012-02-01T15:36:54.183+01:00Koszty życia - prawda o podatkach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/NWzdgHYPiIw" width="420"></iframe></div><br />
<div style="text-align: justify;">Robert Gwiazdowski <b><a href="http://blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=643">wykazał swego czasu</a></b>, że w III RP jesteśmy wyzyskiwani przez władzę w większym stopniu niż chłop pańszczyźniany przez pana feudalnego w XVI w. Niestety minął się z prawdą. Jak wynika z powyższego filmiku, <b>bliżej nam do niewolnika niż do chłopa pańszczyźnianego</b>. Strach pomyśleć jak duża część zabieranych nam pieniędzy, jest później marnotrawiona przez polityków...</div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-5836030975444617522012-01-31T16:13:00.003+01:002012-02-01T14:52:22.536+01:00Trader Vic<div style="text-align: justify;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-KJ3CuCqt7uE/TxfXdXmLB0I/AAAAAAAAASk/9WE2LimSvYs/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-KJ3CuCqt7uE/TxfXdXmLB0I/AAAAAAAAASk/9WE2LimSvYs/s1600/1.jpg" /></a><i>"Hazardem jest ślepe podejmowanie ryzyka. Spekulacja to podejmowanie ryzyka, gdy szanse przemawiają na Twoją korzyść. Na tym polega różnica między hazardem a spekulacją." - Victor Sperandeo</i><br />
<br />
"Trader Vic" składa się z dwóch części. Pierwsza "Zdobywanie wiedzy od podstaw", traktująca o analizie technicznej, ekonomii politycznej i zarządzaniu ryzykiem. Wbrew pozorom skierowana jest do osób, które mają już przynajmniej podstawowe pojęcie o giełdzie. Jej zwieńczeniem jest lista 18 zasad, które mają nas przybliżyć do skutecznej spekulacji. Sperando podsumowując pierwszą część książki przestrzega nas, że sama wiedza to nie wszystko. <b>Z 38 osób, które uczył grania na giełdzie, wszystkie z wyjątkiem 5 straciły pieniądze.</b> Jak twierdzi,<i> </i>ich błąd nie tkwił w wiedzy, ale w braku zdolności do konsekwentnego wdrażania w życie zdobytych wiadomości. <b>Wszyscy ludzie, których szkolił byli w stanie zarabiać pieniądze. Wciąż jednak popełniali te same błędy.</b> O przyczynach takiego stanu mowa jest w drugiej części książki skupiającej się na aspektach psychologicznych. <br />
<br />
<a name='more'></a>Sperandeo buduje w swojej książce pozytywny obraz spekulanta. Według niego<i> "spekulacja to ciężka praca, a nie chodzenie na łatwiznę". </i>Nie neguje on znaczenia analizy fundamentalnej. Jak sam o sobie pisze:<i> </i></div><div style="text-align: justify;"></div><div style="text-align: justify;"><i>"Nie jestem wyłącznie analitykiem technicznym, ale zarobiłem zbyt wiele pieniędzy na podstawie obserwacji technicznych, by odrzucić analizę techniczną tak jak to robią niektórzy "fundamentaliści" (...) Analiza techniczna rozpatrywana niezależnie jako zasadniczy środek oceny alternatyw inwestycyjnych czy spekulacyjnych, może okazać się nieefektywna, a nawet myląca (...) Najlepsze, co można zrobić to poznać kilka podstawowych zasad technicznych i używać ich jako narzędzia pomocniczego."</i></div><div style="text-align: justify;"><br />
I właśnie takie podstawowe aspekty techniczne są nam w przystępny sposób przez Sperandeo serwowane. Autor prezentuje <b>podstawy teorii Dowa</b>, wyjaśnia czym jest trend, jakie są rodzaje trendów, jak je rozpoznawać, jak rozpoznać korektę itp. Całkiem ciekawe są omawiane przez niego <b>sposoby na identyfikację zmiany trendu</b> (zasada "1,2,3" i zasada "2b").<br />
<br />
<b>Sperandeo duży nacisk kładzie na zasadę ochrony kapitału i określanie ryzyka</b>. Sporo miejsca poświęca <b>ekonomii politycznej.</b> Wykład na jej temat dotyczy co prawda rynku amerykańskiego, ale wnioski jakie z niego płyną mają charakter uniwersalny. Zrozumienie ekonomii politycznej ma zdaniem "Mistrza Wall Street", kluczowe znaczenie w rozpoznawaniu cykli koniunkturalnych, a tym samym w skutecznym spekulowaniu na giełdzie.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Z rozdziałów poświęconych psychologii dowiemy się m.in., że najczęściej popełnianym przez graczy giełdowych błędem jest zbyt wczesna realizacja zysków oraz pozwolenie sobie na zbyt duże straty. Zdaniem "Tradera Vic'a" ludzie robią tak dlatego, że nie motywują ich zasady. Oni je rozumieją, jednak nie stosują ich w praktyce. Tę część książki oceniam całkiem pozytywnie, aczkolwiek nie wyczerpuje ona tematu.<br />
<br />
</div><div style="text-align: justify;">Musze przyznać, że podoba mi się podejście Sperandeo do analizy technicznej i do inwestowania w ogóle. <b>Jest to przede wszystkim podejście racjonalne i pozbawione radykalizmu</b>. Po przeczytaniu tej książki miałem lekki niedosyt i wrażenie, że "Mistrz Wall Street" pozostawił kilka niedopowiedzeń m.in. w kwestii ekonomii politycznej. Mam nadzieję, że to czego mi zabrakło znajdę w kolejnej pracy tego autora, a mianowicie "Trader Vic II".</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b>moja rekomendacja: <span style="color: #b45f06;"></span><span style="color: #38761d;">warto przeczytać</span></b><br />
<b>dla: spekulantów</b><br />
<b>moje ocena: 4/5</b></div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-61072972650432568602012-01-29T10:58:00.008+01:002012-01-31T13:28:47.990+01:00Rzut oka na indeksy w USA i WIG - spadki już niebawem?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-MtAT5eXdW7M/TyUUodha-WI/AAAAAAAAAUA/PpQuJk2MTBc/s1600/Dow+Jones+Industrial.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-MtAT5eXdW7M/TyUUodha-WI/AAAAAAAAAUA/PpQuJk2MTBc/s320/Dow+Jones+Industrial.jpg" width="320" /></a></div><br />
Jak można wywnioskować z wykresu Dow Jones Industrial, sytuacja na rynku w USA jest zgoła odmienna od tej, którą obserwujemy na rodzimym podwórku. Do pokonania zeszłorocznych maksimów brakuje Amerykanom naprawdę niewiele. Być może doszłoby już do tego w ostatni piątek, gdyby nie dane o PKB, które okazały się być minimalnie niższe od prognoz ekonomistów. <b>O ile Dow Jones nie pokazuje nic niepokojącego, o tyle indeks S&P500 daje nam większe pole do snucia katastroficznych wizji.</b><br />
<br />
<a name='more'></a>Spróbujmy wywróżyć najbliższy scenariusz i spójrzmy poniżej na dzienny wykres S&P500, a dokładnie na wskaźnik RSI, który zasygnalizował sprzedaż. Jestem ciekaw, czy sygnał ten okaże się prawdziwy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-tix0bkkEM8A/TyQkj4Hg26I/AAAAAAAAATw/P-LcdVIlKbo/s1600/S&P500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://2.bp.blogspot.com/-tix0bkkEM8A/TyQkj4Hg26I/AAAAAAAAATw/P-LcdVIlKbo/s400/S&P500.jpg" width="400" /></a></div><br />
A teraz rzut okiem na nasz WIG, któremu pomimo ostatnich, bardzo optymistycznych sesji, cały czas bliżej jest do zeszłorocznych dołków niż szczytów. Jak widać sygnał sprzedaży, wskaźnik RSI może wygenerować tutaj już niebawem. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-ofjtSYxXY9w/TyQn1O2nLxI/AAAAAAAAAT4/jxNEYRIyiR8/s1600/WIG.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="http://4.bp.blogspot.com/-ofjtSYxXY9w/TyQn1O2nLxI/AAAAAAAAAT4/jxNEYRIyiR8/s400/WIG.jpg" width="400" /></a></div><br />
Osobiście liczę na spadki już od jakiegoś czasu. Moje pesymistyczne nastawienie nie jest jednak oparte na analizie technicznej, a na postępowaniu decydentów polityczno-ekonomicznych, których decyzje, jak dotąd raczej tylko odwlekają w czasie pogłębienie się kryzysu finansowego.Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-32936170691864125892012-01-10T12:30:00.022+01:002012-01-19T09:36:08.541+01:0011 perełek na 2011 r<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-xrA4mxiyA0A/TwwoCXLVcBI/AAAAAAAAASY/4bU8bxMb9uU/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="288" src="http://4.bp.blogspot.com/-xrA4mxiyA0A/TwwoCXLVcBI/AAAAAAAAASY/4bU8bxMb9uU/s400/1.jpg" width="400" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-MYirPJOXHyg/ThxkK62hCfI/AAAAAAAAABk/h60FDTCq4xw/s1600/kalkulator.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"> </a></div><div style="text-align: justify;">W styczniu zeszłego roku wypisałem sobie na kartce, dla zabawy, spółki, które według mnie miały dać zarobić w 2011 r. Poniżej przedstawiam listę tych spółek, wraz ze stopą zwrotu jaką można było dzięki nim osiągnąć po 12 miesiącach od momentu zakupu. Przyznam szczerze, że nie we wszystkich przypadkach pamiętam, czym sugerowałem się przy wyborze danej spółki. Przynajmniej w połowie były to raczej intuicyjne typy, niepoparte żadną głębszą analizą. W rzeczywistości zainwestowałem tylko w 3 spółki z tej listy.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"></div><a name='more'></a><div style="text-align: center;">CITY INTERACTIVE <span style="color: #38761d;">+24,27 %</span></div><div style="text-align: center;">SYNTHOS <span style="color: #38761d;">+24,41%</span> </div><div style="text-align: center;">11 BIT STUDIOS <span style="color: #38761d;">+22,32%</span> </div><div style="text-align: center;">CD PROJEKT RED (OPTIMUS) <span style="color: red;">-11,77%</span></div><div style="text-align: center;">GROCLIN <span style="color: red;">-17,00%</span></div><div style="text-align: center;">WASKO <span style="color: red;">-22,39%</span> </div><div style="text-align: center;">FORTE <span style="color: red;">- 26,23%</span> </div><div style="text-align: center;">INSTAL KRAKÓW <span style="color: red;">-36,81%</span> </div><div style="text-align: center;">COMARCH <span style="color: red;">-39,84%</span></div><div style="text-align: center;">BLACK LION <span style="color: red;">-58,96%</span><span style="color: #38761d;"></span></div><div style="text-align: center;">HELIO <span style="color: red;">-67,66 %</span></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;"> wynik: 3/11</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dla porównania dorzucę jeszcze listę <b>"11 perełek" z raportu strategicznego DM BZWBK na 2011 r.</b> którą to zaprezentował swego czasu <b><a href="http://www.pb.pl/2352627,24395,11-perelek-dm-bz-wbk-na-2011-rok">Puls Biznesu:</a></b></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;">CORMAY <span style="color: #38761d;">+118,12%</span></div><div style="text-align: center;">SYNTHOS <span style="color: #38761d;">+24,41%</span></div><div style="text-align: center;">CITY INTERACTIVE <span style="color: #38761d;">+24,27%</span></div><div style="text-align: center;">POLICE <span style="color: #38761d;">+4,99%</span></div><div style="text-align: center;">PUŁAWY <span style="color: red;">-7,96%</span></div><div style="text-align: center;">TARNÓW <span style="color: red;">-18,12%</span></div><div style="text-align: center;">KOV <span style="color: red;">-20,25 % </span></div><div style="text-align: center;">AMICA <span style="color: red;">-30,94%</span></div><div style="text-align: center;">OPONEO <span style="color: red;">-35,38%</span></div><div style="text-align: center;">MIRBUD <span style="color: red;">-53,61%</span></div><div style="text-align: center;">ZASTAL <span style="color: red;">-71,70%</span></div><div style="text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: center;">wynik: 4/11</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Co ciekawe analitycy DM BZWBK prognozowali także <b>wzrost WIG-u 20 do 3350 pkt na koniec grudnia</b>. Co do wyników mojego typowania - nie ma się czym chwalić. Specjaliści okazali się jednak tylko nieznacznie lepsi. Jak widać byli też niepoprawnymi optymistami. Plany pokrzyżował im jednak letni krach. Mnie zresztą też...</div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-1349406233782272292011-12-31T16:15:00.007+01:002013-08-16T11:54:51.062+02:00Podsumowanie roku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wczoraj zaliczyliśmy na giełdach ostatnią sesję w roku. Myślę więc, że można by skrobnąć coś tytułem podsumowania. Gdy piszę te słowa mija już <b>15 miesięcy</b> od momentu, gdy zakupiłem swoje pierwsze akcje. O ile rok 2010 udało mi się zamknąć z symboliczną stratą, o tyle rok bieżący przyszło mi kończyć z bardzo dotkliwymi ranami. <b>Ogółem na wszystkich inwestycjach w 2011 r. straciłem 52,2% kapitału</b> (najwięcej pieniędzy utopiłem w <a href="http://dziennikinwestora.blogspot.com/2011/09/lekcja-pokory.html"><b>nieprzemyślanych transakcjach, na spółce CD Projekt</b></a>). Pomyśleć, że gdybym wyszedł z rynku w kwietniu i nie angażował się na nim do dziś, mógłbym pochwalić się analogicznym wynikiem, ale in plus. Teraz mogę sobie tylko pogdybać. Pomijając aspekt finansowy nie spisuję jednak tego roku na straty. Jak bowiem wiadomo, na giełdzie, nic nie uczy i nie motywuje do ciężkiej pracy tak jak niepowodzenia.<br />
<br />
<b> </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.blogger.com/post-edit.g?blogID=8404810744191991385&postID=134940623378227229&from=pencil" name="more"></a></div>
<a name='more'></a><b>Zenon Komar</b> określany przez branżowe media jako "guru spekulantów", twierdzi, że <b>dobrze jest odnieść porażkę jako początkujący inwestor, bo może ona ustrzec nas przed późniejszym bankructwem</b>. On sam gdy zaczynał grać na giełdzie odnosił sukcesy. Wydawało mu się, że jest świetnym inwestorem, jednak wkrótce stracił wszystkie pieniądze. Po tym fakcie - jak głosi legenda - na długi czas zamknął się w bibliotece i przestudiował masę książek o inwestowaniu, po czym wrócił do gry mądrzejszy i osiągnął sukces. Fajna to historia i przypominam sobie ją za każdym razem, gdy pomyślę o swoich tegorocznych niepowodzeniach, aby się pocieszyć.<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Fakt jest taki, że od kilku miesięcy jestem poza rynkiem, staram się jak najwięcej nauczyć i co najważniejsze zszedłem na ziemię. Przekonałem się na własnej skórze, że giełda to nie maszynka do zarabiania pieniędzy (co nie znaczy, że kiedykolwiek tak o niej myślałem). Przede wszystkim starałem się wyciągnąć wnioski i odpowiedzieć na pytanie dlaczego straciłem, a nie zarobiłem? Początkowo sądziłem, że winne są emocję. I to prawda. Podtrzymuje nadal to twierdzenie. Aczkolwiek jest to tylko połowiczna odpowiedź. <b>2011 rok kończę na minusie przede wszystkim dlatego, że nie przestrzegałem żadnych zasad</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dlaczego ich nie przestrzegałem? Chciałbym powiedzieć, że właśnie przez emocjonalne podejście do inwestowania, jednak nie byłaby to prawda. Nie przestrzegałem zasad dlatego, <b>bo ich nie miałem</b>. Nie kierowałem się żądną strategią. Zdawałem się głównie na intuicję. Oczywiście znałem pewne sygnały wyjścia z inwestycji, ale w obliczu realnych dylematów kompletnie je zignorowałem. Mam nadzieję, że ta lekcja będzie dla mnie nauczką na przyszłość i dzięki niej uda mi się kolejny rok zakończyć z ze znacznie lepszym wynikiem. Liczę też na to, że nie zabraknie mi zapału do prowadzenia tego bloga, co ostatnio trochę zaniedbałem. Było to spowodowane głównie brakiem pomysłów na wpisy. Wychodzę z założenia, że lepiej nie pisać na siłę, nawet kosztem stagnacji tego miejsca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jako, że udało mi się dojść do ładu z bilansem mojego portfela, mogę zaprezentować garść danych finansowych:</div>
<br />
<br />
Stopa zwrotu z inwestycji*: <b><span style="color: #cc0000;">-52,2%</span></b><br />
Kapitał początkowy**: <b>23 200 zł</b><br />
Kapitał początkowy w roku 2011: <b>22 800 zł </b><br />
Strata w roku bieżącym***: <b>11 900 zł </b>(<b>705 zł</b>)<br />
Wypłaty gotówki****: <b>1 400 zł</b><br />
Aktualny stan konta: <b>9 500 zł</b><br />
<br />
<br />
* nie obejmuje wypłat gotówki, obejmuje wszystkie inwestycje w 2011 r.<br />
** od początku inwestowania tj. 2010 r.<br />
*** strata nie obejmuje wypłat gotówki, w nawiasie podatna suma prowizji<br />
**** na bieżące wydatkiMarhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-45727277827419427372011-11-30T15:01:00.009+01:002012-01-19T09:37:50.497+01:00Wiesz więcej na temat ekonomii niż większość rządowych polityków<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-UUxwfKheBH4/TtYrjEvxWLI/AAAAAAAAARY/uPbQtNdOtfk/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://2.bp.blogspot.com/-UUxwfKheBH4/TtYrjEvxWLI/AAAAAAAAARY/uPbQtNdOtfk/s400/1.jpg" width="400" /></a></div><br />
<div style="text-align: justify;">Jestem aktualnie w trakcie lektury "Tredera Vica". Napotkałem tam ciekawy wykład na temat ekonomii politycznej, który wydał mi się bardzo aktualny w kontekście bieżących wydarzeń, a którego fragment pozwolę sobie przytoczyć poniżej.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><a name='more'></a><div style="text-align: justify;"><i>"Jeśli jesteś onieśmielony lub znużony ekonomią polityczną, to winę ponoszą po części politycy i członkowie akademii, od lat deklarujący, że nasze społeczeństwo i wewnętrzne mechanizmy rynków stały się zbyt skomplikowane, by przeciętny człowiek był w stanie samodzielnie je zgłębić. "Złożone elementy ekonomii" naszego współczesnego świata, jak utrzymują, muszą być wzajemnie wyważone, a jednocześnie musi być zachowana równowaga pomiędzy tym, co "idealne", a tym, co "praktyczne".</i></div><div style="text-align: justify;"><i>Reprezentują pogląd, że <b>jedynie rząd wspomagany przez niezliczone siły, wysoko opłacanych konsultantów, liczne podkomitety i biurokratyczne agencje jest w stanie znaleźć właściwy zestaw kompromisów, pozwalający skoordynować różne grupy interesów występujące w naszym państwie</b>. Twierdzą, że rząd powinien zarządzać gospodarką poprzez inflacyjną podaż pieniędzy i kredytu, aby skumulować wzrost produkcji, a jednocześnie opodatkować "nadmierne zyski" z najbardziej dochodowych dziedzin. Powinien wydawać, kreując deficyt, w celu umożliwienia "mniej uprzywilejowanym" osiągnięcia "równych szans", jednocześnie zmuszając przedsiębiorstwa, które mógłby ich zatrudnić, do zapłacenia im minimalnej pensji, ustanawiając dodatki socjalne i zasiłki dla bezrobotnych. Powinien ustanawiać bariery handlowe, aby wzmocnić przemysł wewnętrzny, jednocześnie dostarczając "rozwijającym" się krajom trzeciego świata nisko oprocentowanych kredytów lub subwencji gotówkowych, po to, by stały się one naszymi "przyjaciółmi". Powinien subwencjonować cenę pszenicy, cukru, soi, mleka i innych artykułów rolniczych, "aby zachować niezależność i konkurencyjność amerykańskich farmerów", jednocześnie oddając nadwyżki lub sprzedając je poniżej kosztów obcym państwom. Tę listę można by ciągnąc dalej.</i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><i><b>Moja prawdziwa reakcja na tego typu poglądy nie nadaje się do druku, złagodzę ją więc i powiem tylko: nie dajcie się nabierać!</b>"</i></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Na koniec konkluzja, którą powinien znać każdy obywatel, bez znaczenia czy z USA, czy z Polski, bo wszędzie robią z nas wała w taki sam sposób:</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b><i>"Jeśli co miesiąc starasz się zbilansować swój rachunek bankowy tak, by w nieskończoność nie występował na nim debet, to wiesz więcej na temat ekonomii niż większość rządowych polityków."</i></b></div><b><i> </i></b><br />
<div style="background-color: white; color: #666666;">Fragmenty zostały zaczerpnięte z książki: Victor Sperandeo "Trader Vic", Warszawa 1998 r, s.146-147</div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-74669969060293170952011-11-27T13:14:00.004+01:002016-12-03T00:15:58.759+01:00Inwestor Jednosesyjny<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-jPQrAVUjLTg/TpQjKVj8vaI/AAAAAAAAAQQ/tj4Yy7PHunQ/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://2.bp.blogspot.com/-jPQrAVUjLTg/TpQjKVj8vaI/AAAAAAAAAQQ/tj4Yy7PHunQ/s1600/6.jpg" /></a>Na temat inwestowania jedosesyjnego, czyli daytradingu wiedziałem do tej pory tylko tyle, że coś takiego istnieje. Jeśli się nie mylę, to próbę handlu w obrębie jednej sesji podejmowałem dotychczas dwukrotnie. I dwukrotnie zostawałem z zakupionymi akcjami na dłużej. Łamałem w ten sposób podstawową zasadę dotyczącą inwestowania jedosesyjnego. Zasada ta mówi, że daytrader bez względu na to, czy ma ponieść stratę, czy osiągnąć zysk, zamyka wszystkie otwarte pozycje do końca dnia. Dlaczego ta zasada jest tak ważna, a także jakie są inne zasady dotyczące inwestowania jedosesyjnego dowiedzieć się można z książki <b>Jake'a Bernsteina</b> pt. <b>"Inwestor Jedosesyjny"</b>. Bernstein koncentruje się co prawda na kontraktach terminowych, ale metody przez niego proponowane są uniwersalne i można spokojnie korzystać z nich na rynku akcji, walut, czy surowców.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Nie będę owijał w bawełnę i od razu się przyznam , że <b>nie była to dla mnie jakaś nadzwyczaj przyjemna lektura</b>. Przebrnięcie przez niektóre rozdziały wymagało ode mnie sporego samozaparcia. Autor najwięcej miejsca poświęca metodom inwestycyjnym z wykorzystaniem analizy technicznej w tym m.in. luk otwarcia, średnich kroczących, wsparć, oporów, wskaźników i oscylatorów. <b>Najbardziej umęczyły mnie metody z wykorzystaniem oscylatorów i ich pochodnych</b>. To co zapadło mi w pamięć na ich temat, to że jest ich wiele, dają dużo fałszywych sygnałów, są w wielu przypadkach niedopracowane i wymagają dalszych badań. Czyli jednym słowem są wymyślane chyba tylko po to, żeby inwestowanie na giełdzie wydawało się jak najbardziej skomplikowane, co sprzyja wszelkiego rodzaju doradcom inwestycyjnym czy maklerom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomimo wielu nużących fragmentów są też rozdziały, które mnie zainteresowały, a mówiące m.in. o wpływie nastrojów panujących na rynku na inwestowanie, najważniejszym czasie dnia, czy o kwestiach psychologicznych związanych z inwestowaniem jednosesyjnym. Spodobał mi się też rozdział, w którym autor omawia typy zleceń. Bernstein uważa na przykład, że <b>zlecenie PKC (po każdej cenie) jest przyzwoleniem zlecającego na kradzież jego pieniędzy</b> ;-)</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
"Inwestor jednosesyjny" obfituje w wykresy. Niektóre były dla mnie mało czytelne i nie do końca zrozumiałe. Patrząc na ilość zaznaczonych na nich sygnałów kupna i sprzedaży, można dojść do wniosku, że inwestowanie jednosesyjne to zajęcie dla ludzi z ADHD. Swoją drogą na wykresach ewidentnie widać, <b>jak wiele złych sygnałów dają poszczególne wskaźniki i oscylatory</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niewątpliwym atutem tej ksiązki jest fakt, że pozwala ona poznać sposób myślenia i działania daytradera. <b>Jak się okazuje, wiele zdarzeń jakie zachodzą na parkiecie w ciągu sesji, może mieć swoje racjonalne uzasadnienie w działaniach daytraderów</b>. Wiedza ta może przydać się również inwestorom krótko i średnio terminowym, którzy będą potrafili dzięki niej wybrać lepszy moment na sprzedaż, czy kupno akcji danego dnia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli pracujesz na etacie, to większości technik przedstawionych w tej książce nie będziesz w stanie zastosować. Niestety, ale <b>bycie daytraderem wiąże się ze stałym śledzeniem rynku</b>. Jeśli zatem masz dużo wolnego czasu, jesteś zdyscyplinowany i lubisz gapić się godzinami na wykresy, to być może powinieneś zostać inwestorem jednosesyjnym. Z pewnością pomoże Ci w tym ta książka. <b>Szerokim łukiem mogą ją omijać radykalni "fundamentaliści", mający alergię na analizę techniczną. </b></div>
<br />
<br />
<b>moja rekomendacja: <span style="color: #b45f06;">można przeczytać</span></b><b> </b><br />
<b>dla: techników i graczy krótkoterminowych</b><br />
<b>moje ocena: 3/5</b> (technicy mogą sobie podnieść ocenę o 1 pkt)Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-35218857084271004432011-11-09T10:38:00.007+01:002012-01-19T09:38:41.923+01:00Książki o inwestowaniu - niekoniecznie duży wydatek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-SnAyR9u8xkY/ThxkM-bI6-I/AAAAAAAAABo/Z774J2Z8sFI/s1600/ksi%25C4%2585%25C5%25BCki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="http://3.bp.blogspot.com/-SnAyR9u8xkY/ThxkM-bI6-I/AAAAAAAAABo/Z774J2Z8sFI/s400/ksi%25C4%2585%25C5%25BCki.jpg" width="400" /></a></div><br />
<div style="text-align: justify;">Dziś kilka słów na temat około inwestycyjny, który wielu osobom może okazać się banalny, jednak mimo wszystko chciałbym się podzielić pewnymi refleksjami. <b>Ostatnio, gdy byłem w księgarni, w moje ręce trafiła pewna książka traktująca o sukcesie na giełdzie.</b> Moją uwagę przykuły jej filigranowe gabaryty. Format mniejszy, niż większości książek o inwestowaniu, rzekłbym wręcz kodeksowy. Stron raptem sto kilkadziesiąt. Myślę sobie, pewnie niedroga jest. Muszę przyznać, że byłem nieco zdziwiony, gdy na okładce ujrzałem cenę 50,99 zł...</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><a name='more'></a><div style="text-align: justify;">Nie ocenia się jednak książki po okładce, a tym bardziej jej wielkości. No cóż, skoro cena niemała, to treść musi być niebanalna. Więc przeczytałem jeden losowo wybrany rozdział, z którego to miałem się dowiedzieć jakie tajniki w inwestowaniu stosuje jeden z polskich ekspertów giełdowych. Mam nadzieję, że to był najsłabszy rozdział w tej książce. W efekcie, nie udało mi się znaleźć uzasadnienia dla - według mnie - wygórowanej ceny tego produktu.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b>Książki o tematyce inwestycyjnej do najtańszych nie należą.</b> Nie rzadko, ich koszt oscyluje w okolicach 100 zł (oczywiście można znaleźć też perełki poniżej 50 zł). Nie każdy (zwłaszcza początkujący inwestor) może sobie od razu pozwolić na kupno kilku tytułów i jednorazowy kilkuset złotowy wydatek. Wydatek ten na szczęście da się w mniejszym lub większym stopniu ograniczyć. <b>Z pomocą przychodzą nam biblioteki publiczne.</b> W dobie internetu i księgarni wysyłkowych pewnie nie każdy pamięta, że istnieją jeszcze takie staromodne przybytki (sam sobie o nich przypomniałem po kilku latach). W tych mniejszych, osiedlowych bibliotekach możemy nie znaleźć nic ciekawego, ale już w bibliotekach wojewódzkich, czy książnicach miejskich problemu być nie powinno. Mnie z każdą wizytą w miejskiej bibliotece udaje się znaleźć coś interesującego, choć nieraz muszę na półkach trochę poszperać. Co ciekawe, oprócz starszych publikacji sporadycznie natrafiam też na nowe tytuły, dostępne aktualnie w księgarniach. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><b>Poza bibliotekami można próbować również poszukiwań na Allegro.</b> Tam też pojawiają się, co prawda używane, ale często w bardzo dobrym stanie, białe kruki w atrakcyjnych cenach. A zatem "szukajcie, a znajdziecie...", a przy okazji też zaoszczędzicie. Zaoszczędzone pieniądze, można przeznaczyć na zakup kilku dodatkowych akcji więcej ;-)</div>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8404810744191991385.post-38196793941887809432011-11-03T00:00:00.027+01:002011-11-30T15:28:11.228+01:00W którą stronę podąży CD Projekt?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-3yyMbPkuHtw/Thwy68o_N8I/AAAAAAAAABU/ktDbJUWOwVM/s1600/CDProjekt_office_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="http://4.bp.blogspot.com/-3yyMbPkuHtw/Thwy68o_N8I/AAAAAAAAABU/ktDbJUWOwVM/s400/CDProjekt_office_1.jpg" width="400" /></a></div><br />
Dziś rzut oka na <b style="color: black;">CD Projekt</b><span style="color: black;"> - spółkę, z której <b style="background-color: white; color: #990000;"><a href="http://dziennikinwestora.blogspot.com/2011/09/lekcja-pokory.html">wyszedłem kilka tygodni temu</a></b><span style="background-color: #eeeeee;"> </span>(jak się okazało, na dzień dzisiejszy w niezbyt dobrym momencie)</span>. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony okazałymi wzrostami jej kursu. Wydają się one jak najbardziej uzasadnione dobrymi informacjami z firmy. Największego kopa kupującym dała umowa z Warner Bros. Poza tym "Wiedźmin 2" sprzedaje się bardzo dobrze. Zwiększają się także nadzieje w związku z nadchodzącą premierą tej gry na Xboxa. Spór sądowy z Namco Bandai zszedł jakby na dalszy plan.<br />
<br />
<a name='more'></a>Fundamentalnie CD Projekt staje się coraz mocniejszy. Zyski spółki rosną, podobnie jak wysokość kapitału własnego, systematycznie spada zadłużenie. Popularne wskaźniki <b>C/Z</b> (30,93) i <b>C/WK</b> (4.26) nie wyglądają jeszcze zbyt zachęcająco, jednak inwestorzy mają przecież w pamięci jak wyglądały one w kwietniu czy w maju tego roku. Nie można też przejść obojętnie obok wskaźników rentowności <b>ROA</b> (9,95) i <b>ROE</b> (19,07). Moim zdaniem <b>już niedługo CD Projekt może prezentować się bardzo atrakcyjnie jeśli chodzi o wskaźniki fundamentalne</b>, a może być wtedy chętnie kupowany przez dużych graczy instytucjonalnych (być może zaczęli oni swoje zakupy już teraz).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-fJeJTWJwGWI/TrG36E2fHRI/AAAAAAAAAQ4/ehCT9gjTWBQ/s1600/CDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="http://4.bp.blogspot.com/-fJeJTWJwGWI/TrG36E2fHRI/AAAAAAAAAQ4/ehCT9gjTWBQ/s400/CDR.jpg" width="400" /></a></div><br />
Ciekawie wygląda sytuacja na wykresie. Ostatnie wzrosty przy dużym wolumenie to dobry znak dla techników. <b>W dodatku średnia 21 dniowa przebiła od dołu średnią 50 dniową</b> (wykres powyżej). Gdy ostatni raz obserwowaliśmy taką sytuację pod koniec zeszłego roku rajd na północ trwał przez kilka miesięcy, aż do premiery "Wiedźmina 2" na PC i pozwolił ładnie zarobić wytrawnym graczom. Nie trzeba być bardzo spostrzegawczym aby zauważyć, że mamy obecnie do czynienia z pewnego rodzaju deja vu. Jest jednak jedno małe "ale", a powiedziałbym nawet "ALE". Ostatnim razem panowała hossa, a teraz warunki nie są aż tak sprzyjające.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-9nTZg9QoKLg/TrHEet7eT0I/AAAAAAAAARA/oR0cdnYL8hM/s1600/WIG.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="227" src="http://1.bp.blogspot.com/-9nTZg9QoKLg/TrHEet7eT0I/AAAAAAAAARA/oR0cdnYL8hM/s400/WIG.jpg" width="400" /></a></div><br />
<table class="tabela tspolki"><tbody>
<tr><td></td><td class="ar bld"></td></tr>
<tr><td><br />
</td> <td class="ar bld">Jak widać na powyższym dziennym wykresie WIG-u, ambitne plany spekulantów grających na CD Projekt może pokrzyżować szeroki rynek. Poziom <b>42000 pkt.</b> nie został przebity, póki co tkwimy więc w trendzie bocznym. Zgaduję, że za kilka lub kilkanaście dni możemy testować okolice <b>36000 pkt.</b>, a wtedy może być niewesoło. Sam jestem ciekaw jak się to wszystko potoczy. Jedno jest pewne, jeśli na rynki powróci hossa CD Projekt będzie miał szanse pokonać tegoroczne maksima. Jeśli jednak na giełdach pogłębią się spadki, to i nasz producent gier nie będzie miał pola do popisu. <b>Biorąc pod uwagę ostatnie wiadomości z Grecji czarny scenariusz jest bardzo prawdopodobny.</b> Nadal pozostaję zatem bacznym obserwatorem bez akcji w portfelu.</td></tr>
</tbody></table>Marhttp://www.blogger.com/profile/00048719613853480909noreply@blogger.com0